Do 2021 roku ceny mieszkań mogą odnotować kilkuprocentowy spadek, potem powrócą na ścieżkę wzrostu - wynika z prognoz ekonomistów Banku Pekao. W przypadku pogorszenia sytuacji związanej z epidemią COVID-19, spadki mogą się pogłębić i przebić poziom dwucyfrowy.
Departament Analiz Makroekonomicznych Banku Pekao przeanalizował rynek mieszkaniowy w czasie epidemii COVID-19. Zdaniem ekonomistów pierwsza faza kryzysu okazała się nie tak dotkliwa, jak można było się obawiać, ale sytuacja jest trudna, a niepewność co do dalszego rozwoju sytuacji - znacząca.
W ocenie przedstawicieli Banku Pekao kryzys może "schłodzić" rozgrzany dotychczas rynek mieszkaniowy, w szczególności hamując dynamiczny wzrost cen z ostatnich lat. Ekonomiści przygotowali dwa scenariusze dotyczące odporności rynku mieszkaniowego - bazowy i pesymistyczny.
Ceny mieszkań w czasie epidemii
Z prognoz wynika, że w bazowym scenariuszu, w latach 2020-2021, rynek mieszkaniowy może zanotować wyraźny, choć mimo wszystko umiarkowany - biorąc pod uwagę skalę kryzysu - spadek sprzedaży spowodowany: tymczasowymi fizycznymi utrudnieniami, przejściowym pogorszeniem nastrojów konsumentów i inwestorów (awersja do ryzyka w związku z kryzysem gospodarczym) i utrudnionym dostępem do kredytu.
Także ceny mieszkań mogą zanotować kilkuprocentowy spadek. Jak wyjaśniono, będzie on nierównomiernie rozłożony pomiędzy lokalizacje i rodzaje. Zdaniem ekonomistów pandemia będzie miała większy wpływ na nieruchomości przeznaczone na wynajem, za to mniejszy na mieszkania "przystosowane" do charakteru pandemii – z ogródkami i tarasami, przestrzenią "biurową".
"W 2021 roku spadek stopniowo przechodzi w stagnację lub w optymistycznym wariancie delikatny wzrost. Wzrost stopy bezrobocia przyjmuje bowiem tylko umiarkowane rozmiary (max do ok. 7-8 proc.), a optymizm wśród konsumentów powraca stosunkowo szybko" - czytamy w raporcie.
W ocenie ekonomistów odbudowie popytu na mieszkania mogą sprzyjać bardziej przystępne oferty cenowe, w efekcie wyhamowania wzrostu cen w następstwie wybuchu kryzysu.
Zdaniem ekonomistów Pekao w latach 2022-2024 ceny mieszkań powinny powrócić na ścieżkę wzrostową, w drugiej połowie tego okresu przebijając poziom wyjściowy z 2020 roku.
Co jednak w przypadku realizacji scenariusza pesymistycznego? Zdaniem ekonomistów wówczas do 2024 roku ceny mieszkań będą notowały konsekwentny i silny spadek, trwający co najmniej 3 lata. Z prognoz wynika, że dynamika spadkowa może sięgnąć dwucyfrowych poziomów.
Po tym okresie - jak czytamy - ceny przejdą w fazę łagodnego wzrostu przez długi czas pozostając na poziomach znacznie niższych od wyjściowych, czyli z początku 2020 roku.
Kredyty hipoteczne
W średnim horyzoncie, czyli latach 2022-2024, ekonomiści zakładają, że banki złagodzą politykę kredytową, a okazji zakupowych na rynku mieszkaniowym będzie poszukiwać coraz więcej inwestorów.
"Rekordowo niskie stopy procentowe utrzymują się przez większość okresu i jeszcze bardziej zwiększają atrakcyjność mieszkań (lokata kapitału/tani kredyt). Popyt szybko odbudowuje się, choć napotyka na bariery podażowe (efekt spadku liczby budów w 2 poprzednich latach). Rynek pozostaje strukturalnie silny i stabilny" - wskazano.
Według autorów raportu duże firmy deweloperskie są dobrze przygotowane na wyzwania związane z kryzysem, m.in. dzięki zapasom gotówki. Słabych punktów należy szukać wśród małych i średnich graczy.
Największe banki
Pekao jest drugim pod względem aktywów bankiem w Polsce. Po drugim kwartale 2020 roku największym pozostawał PKO Bank Polski, a podium uzupełnił Santander Bank Polska.
Kolejne miejsca z zestawieniu zajmują mBank, ING Bank Śląski, BNP Paribas, Bank Millennium, Alior Bank, Citi Handlowy oraz Getin Bank.
Źródło: PAP, TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock