Projekt budżetu 2010 r. bije w najbiedniejszych i nie łagodzi społecznych skutków kryzysu gospodarczego - uważają przedstawiciele największych central związkowych. Lepiej o projekcie mówią ekonomiści.
Bardzo krytycznie ocenia projekt budżetu państwa na 2010 r. prezydium Komisji Krajowej NSZZ "Solidarności". "Zmniejszenie środków na pomoc dla najuboższych, zamrożenie progów dochodowych uprawniających do zasiłków rodzinnych, likwidacja rezerwy solidarności społecznych, czy zamach na Fundusz Rezerwy Demograficznej to tylko niektóre z pomysłów rządu na przetrwanie" - czytamy w stanowisku "S".
Zdaniem Solidarności, dotychczasowy wzrost cen oraz przewidywane pełne lub częściowe uwolnienie cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych powodują, że zaplanowany na poziomie 1 proc. wzrost inflacji jest zaniżony. Związek podkreślił, że "oznacza to realny spadek dochodów osób, w przypadku których wzrost płac i świadczeń zależy od wskaźnika inflacji".
Budżet nie na czas kryzysu
Jak podkreśliła "S", także zaplanowany na poziomie 1 proc. wzrost płac w państwowej sferze budżetowej jest niewystarczający. Przy planowanej na tym samym poziomie inflacji, oznacza to brak realnych podwyżek płac w tym sektorze.
Związek negatywnie ocenia również próbę "wyprowadzenia" środków z Funduszu Rezerwy Demograficznej (7,5 mld zł) w celu zmniejszenia bieżącego deficytu państwa.
Zdaniem prezydium "S", przedstawiony projekt budżetu państwa "nie umożliwia łagodzenia najbardziej dotkliwych społecznie skutków kryzysu oraz nie wspiera procesów i zachowań, które podtrzymują gospodarkę".
OPZZ też na NIE
Także OPZZ negatywnie ocenia projekt budżetu na 2010 r. - Nie możemy poprzeć ustawy budżetowej w całości, bo nie przywiduje ona środków na finansowanie głównych celów z zakresu polityki społecznej, rynku pracy i pomocy obywatelom w czasie kryzysu - poinformował przewodniczący tej organizacji Jan Guz.
Według Guza, rząd nie realizuje deklaracji przedwyborczych, a plan finansowy po stronie wydatków nie jest odpowiedzią na kryzys. Dotyczy to głównie pomocy społecznej i bezrobocia. - Nie podzielamy optymizmu rządu w zakresie sytuacji społeczno-gospodarczej kraju i dumy rządu, że stan gospodarki jest dobry - podkreślił.
Więcej dla Sejmu i IPN
Związki uważają, że rząd chce zapewnić wzrost gospodarczy poprzez oszczędności w wydatkach budżetowych m.in. proponuje zmniejszenie wydatków na rynek pracy o ponad 19 proc. w porównaniu z 2009 rokiem, na opiekę zdrowotną - o ponad 17 proc. i budownictwo mieszkaniowe - o ponad 10 proc.
- Przy tych ograniczeniach wydatków, planowane są jednocześnie zwiększone dotacje dla Kancelarii Sejmu oraz Senatu, Kancelarii Prezydenta, na Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, Instytut Pamięci Narodowej i Trybunał Konstytucyjny - argumentował Guz.
OPZZ zwraca też uwagę, że mimo deklaracji rządu o niezwiększaniu podatków, rośnie fiskalizm państwa. Dochody podatkowe mają być nominalnie o 6 proc. wyższe nić w 2009 r. Jeżeli spada zatrudnienia i będzie wzrastało bezrobocie, to skąd budżet ściągnie dodatkowe podatki? - pytał Guz.
Budżet ostrożny i realny
Znacznie bardziej radykalnie o projekcie budżetu wypowiada się Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. -To budżet ostrożny i możliwy do wykonania - stwierdził w rozmowie z TVN CNBC Biznes.
Jego zdaniem w zrealizowaniu budżetu pomogą liczne "wentyle bezpieczeństwa". - Jest w tym projekcie parę zakładek bezpieczeństwa. Warto przypomnieć, że nie ma tam w ogóle zysku z NBP. Także poziom wpływów z dywidendy - 4,7 mld, to jest znacznie niżej niż w tym roku. W rzeczywistości może być nieco lepiej - ok. 10 mld zł na przykład - stwierdził.
O takich "wentylach bezpieczeństwa" mówił też Ryszard Petru główny ekonomista BRE Banku. - To jest budżet, który ma konserwatywne założenia i tym się różni od zeszłorocznego, który miał zbyt optymistyczne założenia. I powiem tak: oczekuje się wzrostu na poziomie 1,2 proc. i inflacji 1 proc. średniorocznej. Oba te wskaźniki z duża dozą prawdopodobieństwa przy dzisiejszej wiedzy są zaniżone. Co to znaczy? Że będzie wzrost PKB powyżej 2 proc., inflacja powyżej 2 proc. i mamy ekstra 8 mld złotych - powiedział w TVN CNBC Biznes.
Mega-deficyt
Rada Ministrów przyjęła we wtorek projekt ustawy budżetowej na rok 2010. Zgodnie z nim, dochody wyniosą 248 mld 868 mln 601 tys. zł, wydatki - nie więcej niż 301 mld 82 mln 817 tys. zł. Deficyt nie przekroczy 52 mld 214 mln 216 tys. zł. Projekt przewiduje, że przychody z prywatyzacji wyniosą ok. 25 mld zł.
Źródło: PAP, TVN CNBC Biznes