Pracodawcy troszczą się o swoich pracowników. Dokładniej: troszczą się jeszcze bardziej, niż dotąd. Trikami, a czasem wręcz podstępami starają się dowiedzieć, co też personelowi mogłoby sprawić radość. Nie bezinteresownie: chodzi o to, by pracownik był usatysfakcjonowany - a pensja stała w miejscu.
Systemy motywacyjne stają się coraz bardziej niekonwencjonalne: zagraniczne wycieczki, przejażdżka luksusowym autem, czy zabiegi w gabinetach masażu - to tylko niektóre z nich.
- Napuszczamy jednych pracowników na drugich, żeby się dowiedzieli kto o czym marzy. No i marzenia są różne. Wycieczki, iPhony, konsole do gier czasami, w tym roku pewnie iPady się pojawią... Była tez pralka - opowiada prezes CD Projekt
Jak się okazuje - przykład idzie z Zachodu: firma Sedlak&Sedlak podaje, że na przykład właściciel włoskiej firmy Costan wykupił swojej 800-osobowej załodze... bony pogrzebowe. Japońskie korporacje fundują z kolei miejsca na cmentarzu.
Pomysły polskich pracodawców bardziej opierają się na przyjemnych emocjach. Pracownik może liczyć na urlop w dniu urodzin, gabinet masażu w miejscu pracy, albo przejażdżkę samochodem Lamborgini.
Na zaspokajaniu takich potrzeb zarabia już wiele firm. - Porównując ubiegły rok do 2010 mamy prawie trzykrotny wzrost zainteresowania i wykorzystania tych prezentów przez firmy - stwierdza Paweł Luberadzki z firmy WyjątkowyPrezent.pl. Firma podpisała właśnie umowę z dwoma bankami. Za zorganizowanie doznań dla tysiąca pracowników trzeba zapłacić około 200 tysięcy złotych, czyli dwieście złotych w przeliczeniu na jednego pracownika.
- Podwyżka dwieście złotych to tak naprawdę wydatek firmy 400 złotych, ponieważ do tego dochodzą koszty ZUS-u podatki. I to jest powielane przez 12 miesięcy - wylicza ekspert rynku pracy z HR Brand Dominika Staniewicz.
Prezent najczęściej zastępuje więc podwyżkę. Do gotówki na koncie łatwo się przyzwyczajamy i nie działa ona tak na emocje. Spełnione marzenie pamięta się do końca życia...
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES