Polska waluta od poniedziałku rośnie w siłę i kontynuuje umacnianie się wobec wszystkich głównych walut. W ciągu dnia złoty zyskał najbardziej w stosunku do dolara. Jednak większość polskich kredytobiorców z biciem serca patrzy na cenę franka szwajcarskiego, który kosztuje już "tylko" 2,93 zł.
Polski złoty po kilku dniach odrabiania strat był w poniedziałek najdroższy w tym miesiącu. O godzinie 16:30 za euro płaciliśmy 4,42 zł, za franka - 2,93 zł, a za dolara - 3,39 zł. W ciągu dnia złoty umocnił się w stosunku do głównych walut o kilka, a nawet kilkanaście groszy. Dlaczego tak się dzieje?
Krótkookresowo złoty wyczerpał swój potencjał do osłabiania się. Nie wykluczałbym, że jest to raczej korekta niż odwrócenie się trendu złotówka
- Krótkookresowo złoty wyczerpał swój potencjał do osłabiania się. Nie wykluczałbym, że jest to raczej korekta niż odwrócenie się trendu – mówi portalowi tvn24.pl Jakub Borowski, główny ekonomista Invest Banku. Dodaje także, że polski rynek walutowy jest stosunkowo płynny w porównaniu z innymi rynkami walutowymi regionu. To sprawia, że panuje na nim duża zmienność kursu, przez co nasza waluta potrafi się gwałtownie osłabić, jak i umocnić.
Poza tym, poniedziałkowy trend udzielił się także innym walutom naszego regionu, który ostatnio jest traktowany przez globalnych inwestorów dość nieufnie - Podobnie jak złoty w poniedziałek zachowuje się także węgierski forint - zauważa ekonomista.
Polska nie stara się o pożyczkę
Jego zdaniem, nie należy przyczyn umacniania się złotego łączyć z wypowiedzią wiceminister finansów Katarzyny Zajdel-Kurowskiej, która dementuje medialne doniesienia, jakoby Polska starała się o pożyczkę w Międzynarodowym Funduszu Walutowym.
Pytany o prognozy dla złotego w połowie i na koniec roku, Borowski odpowiada – 4,40 zł za 1 euro w obu przypadkach.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu