Bardzo słabe informacje z globalnej gospodarki i kiepskie prognozy koniunktury, słabe wyniki spółek japońskich, spadki na światowych giełdach i coraz większe ryzyko inwestycyjne powodują, że złoty jest wciąż słaby. I będzie jeszcze słabszy - prognozują analitycy, bo kurs zbliżył się w poniedziałek do 4,5 zł za euro.
W poniedziałek rano padł rekord - za dolara trzeba było płacić 3,51 złotego. Potem złoty umacniał się, bo bardzo ważny indeks menedżerów logistyki PMI dla Polski w styczniu 2009 wzrósł pierwszy raz od 11 miesięcy do 40,3 wobec 38,3 pkt w grudniu 2008.
W trakcie dnia sytuacja dalej się poprawiała, gdyż lepsze okazały się dane o aktywności w przemyśle w Wielkiej Brytanii i USA. Złoty odrabiał straty, za euro płacono 4,41 zł, a za dolara 3,46 zł.
Potem umocnienie euro do dolara spowodowało, że złoty do wspólnej waluty się osłabił, a do dolara umocnił. Dolar kosztował już nawet 3,47 zł. Frank szwajcarski przez cały dzień notowany był poniżej 3 zł. Natomiast euro drożało szczególnie pod wieczór.
- Przed nami jeszcze cztery dni bardzo intensywnego tygodnia, gdzie na rynkach zagranicznych będzie działo się naprawdę sporo (dane o zatrudnieniu, decyzje ws. stóp w Wielkiej Brytanii i strefie euro, wskaźniki aktywności w usługach itd.), a to właśnie nastroje na zewnątrz mają kluczowe znaczenie dla sytuacji na rynku złotego - pisze na stronach xtb.pl Przemysław Kwiecień.
Źródło: PAP