Bardzo zły wtorek dla polskich akcji i polskiej waluty. Utratę ich wartości część analityków tłumaczy naturalną korektą po fali zwyżek, a część upatruje winy rządu: zapowiadając wpuszczenie na rynek dodatkowych akcji w ramach prywatyzacji dał on sygnał do ich sprzedaży. A odzyskane w ten sposób przez inwestorów złotówki też trzeba było sprzedać.
Stało się to, co się stać miało. Tylko, że nikt nie spodziewał się, że aż na taką skalę. Sesja na warszawskiej giełdzie upływała spokojnie, a nawet nieco nudno, z indeksem WIG20 falującym lekko nad poziomem poniedziałkowego zamknięcia.
O 14.30 sytuacja się jednak gwałtownie zmieniła. Po tym, jak rząd zapowiedział, że jednak zamierza pozbyć się części udziałów m.in. w KGHM, Lotosie, czy spółkach chemicznych, WIG20 runął w dół. Inwestorzy, przestraszyli się, że wpuszczenie na rynek dodatkowych akcji spowoduje spadek ich ceny. ratowali więc zyski i sprzedawali. W efekcie WIG20 spadł o 2,61 proc., do 2.077,36 pkt. przy dużych, sięgających dwóch mld zł, obrotach. KGHM spadł o 5,60 proc. i na zamknięciu za jedną akcję spółki płacono 81,65 zł. Lotos potaniał prawie o cztery proc. do 22,54 zł.
Warszawa za Europą na południe?
Zdaniem analityków mocna przecena akcji pod koniec wtorkowej sesji może oznaczać wejście rynku w fazę dłuższej korekty. - WIG 20 może w najbliższym czasie spaść w okolice 2.000 punktów. Czekamy na korektę. Spodziewamy się spadku na WIG-u 20 do poziomu 2.000 pkt. - mówi Tomasz Bednarski, makler Deutsche Banku. On również dodaje, że informacje o prywatyzacji polskich spółek wstrzymują popyt, co niekorzystnie przekłada się na notowania giełdowe.
Poza tym, że ostatnio brakuje dobrych danych z zewnątrz. To odbija się także na innych europejskich rynkach. Tam średnie spadki wyniosły od nieco ponad jednego proc. w Londynie i Paryżu, do prawie 2,5 proc. w Niemczech.
- Potrzebujemy odwrotu, by potrząsnąć drzewem i sprawdzić, czy ta hossa jest prawdziwa. Pamiętajcie, że obok rynku wciąż stoją miliardy. Wygląda na to, że gospodarka Stanów Zjednoczonych jako pierwsza wyjdzie z kryzysu. Więc dolar się wzmocni, co pociągnie w dół ropę i złoto, a także rynki akcji. Wierzę, że na koniec roku akcje będą droższe, ale nie lubię, gdy rosną one liniowo – tłumaczył dziennikarzom Reutersa David Buik, starszy partner w londyńskiej firmie inwestycyjnej BGC Partners.
Złote czasy złotego jeszcze wrócą
Trend spadkowy raczej nie będzie trwał. Myślę, że w przyszłym tygodniu powędrujemy poniżej poziomu 4,10 za euro, gdyż klimat wokół złotówki jest generalnie korzystny tomaszewicz o złotym
- Złoty osłabił się, gdyż rynek odreagowuje ostatnie wzrosty - uważają eksperci. - Złotówka się osłabia, na rynku widzimy działania ze strony banków polskich i zagranicznych. Jest to pewne odreagowanie tego, co się działo przez ostatnie dwa tygodnie, następuje pewna korekta. Ponadto wpływ na złotego miało osłabienie się eurodolara - komentuje Jacek Tomaszewicz z Kredyt Banku. - Nie jest to straszne osłabienie, 10 gr w ciągu dwóch dni to niewiele w porównaniu do tego, co widzieliśmy jakiś czas temu - uspokaja.
Zdaniem Tomaszewicza, trend spadkowy nie powinien się utrzymywać, a korzystny klimat wokół złotego sprawi, że kurs zejdzie poniżej 4,10 za euro. - Trend spadkowy raczej nie będzie trwał. Myślę, że w przyszłym tygodniu powędrujemy poniżej poziomu 4,10 za euro, gdyż klimat wokół złotówki jest generalnie korzystny - powiedział.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES