Choć na świecie (ponoć) szaleje kryzys, niemieccy winiarze sprzedają za granicę więcej swych trunków, niż przed rokiem. Polska okazuje się jednym z tych rynków, gdzie rieslingi i mozelskie znajdują coraz więcej amatorów. Jak wynika z danych Niemieckiego Instytutu Wina, w I półroczu sprowadziliśmy o 3/4 więcej tych produktów.
Eksport niemieckich win w I półroczu okazał się o 4,3 procent wyższy niż rok wcześniej, ale przychody winiarzy ze sprzedaży za granicę wzrosły nieco mniej - o 1,9 procent, do sumy ok. 195 milionów euro.
Największym rynkiem dla niemieckiego wina pozostają Stanu Zjednoczone, ale Amerykanie nie dość, że wypili go nieco mniej (1,2 proc.) niż przed rokiem, to jeszcze przerzucili się na tańsze gatunki i spadek przychodów wyniósł 5,8 proc. Każdy ze 144 tysięcy wypitych hektolitrów wina kosztował przeciętnie 314 euro.
Większy spadek spożycia niemieckich win odnotowano w Wielkiej Brytanii - o 13,4 proc., co przyniosło utarg o 16,1 proc. mniejszy. . Brytyjczycy pochłonęli 204 tysiące hektolitrów, w przeciętnej cenie 156 euro każdy. Trzecie miejsce na liście największych konsumentów niemieckich win zajmują Holendrzy. Oni w pierwszym półroczu wypili aż o 30,9 proc. więcej trunku, wydając na tę przyjemność o 33,9 proc. więcej pieniędzy. Za 165 tysięcy hektolitrów płacili po 148 euro.
Ze szczególną sympatia niemieccy winiarze patrzą teraz na Litwinów i Polaków. Mimo kryzysu w tych dwóch krajach odnotowali największy wzrost popytu na swoje wyroby. W litewskie gardła wlano prawie 36 tysięcy hektolitrów, co dało wzrost w stosunku do pierwszego półrocza 2008 roku o 162,5 proc. Przeciętna cena trunku wypitego na Litwie wyniosła 146 euro za hektolitr.
Polacy wypili niespełna 23 tysiące hektolitrów wina, nieco lepszego niż sąsiedzi, bo po 154 euro za hektolitr. Wzrost naszego spożycia wyniósł 71,7 proc., a przychody niemieckich winiarzy z tego tytułu wzrosły o 77,1 proc.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu