- Jestem sceptyczny ws. zakazu handlu w niedzielę i nie chciałbym podejmować żadnych decyzji, które mogłyby mieć negatywny wpływ na rynek pracy - powiedział w Brukseli premier Donald Tusk. Sejm w czwartek zajął się dwoma projektami ustaw o zakazie handlu w niedzielę. Oba zakładają zmianę w Kodeksie pracy, który obecnie mówi, że praca w placówkach handlowych jest niedozwolona jedynie w święta.
Gdy święto przypada w niedzielę, zakaz pracy także obowiązuje i jest to jedyny przypadek prawnego zakazu pracy w placówkach handlowych tego dnia.
Nowa jakość dla rodzin
Pełnomocnik Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Wolna Niedziela" Krzysztof Steckiewicz przekonywał podczas debaty, że nowela pociągnie za sobą same korzyści. Jego zdaniem stworzona zostanie nowa jakość życia dla rodzin, zwłaszcza dla rodzin pracowników zatrudnionych w handlu.
Steckiewicz uzasadniał, że wymuszanie pracy w niedzielę w placówkach handlowych, zwłaszcza wobec kobiet, które stanowią gros zatrudnionych w handlu, a jednocześnie pełnią odpowiedzialne funkcje w życiu rodzinnym i wychowywaniu dzieci, jest przez znaczną część społeczeństwa oceniane negatywnie.
Chrześcijańskie tradycje
Niemal identyczny projekt przygotowali posłowie: PiS, PO, PSL i SP. Poseł Robert Telus (PiS) argumentował, że w polskiej i europejskiej kulturze niedziela przeznaczona jest na odpoczynek i życie rodzinne, co wynika z chrześcijańskich tradycji naszego kontynentu.
W uzasadnieniu poselskiego projektu czytamy m.in., że "nie znajduje uzasadnienia argument o istotnej roli społecznej pracy placówek handlowych w niedzielę" i "argument ten pozostaje w sprzeczności z analizą skutków wprowadzonego w 2007 roku zakazu pracy placówek handlowych w dni świąteczne". Zdaniem Telusa zakaz ten nie pociągnął za sobą, mimo przedstawianych przed jego wprowadzeniem opinii, jakichkolwiek utrudnień dla obywateli, jak również żadnych negatywnych skutków ekonomicznych.
Imprezy zamiast zakupów
- Wprowadzenie zakazu pracy placówek handlowych w niedzielę pozwoli również zmienić formę spędzania wolnego czasu – miejsce zakupów w obiektach handlowych zajmie udział w imprezach kulturalnych lub wycieczki na tereny z nieskażonym środowiskiem naturalnym - przekonywał Telus. Poselski projekt rząd zaopiniował negatywnie. W ocenie Rady Ministrów istniejące unormowania są kompromisowe.
- Dalsze ingerowanie w system handlu mogłoby oznaczać ograniczenie liczby miejsc pracy dla pracowników zatrudnionych w placówkach handlowych i przedsiębiorstwach współpracujących (hurtowniach, firmach transportowych i dostawczych) oraz punktach usługowych funkcjonujących w centrach handlowych (pralniach, kawiarniach) - przekonuje rząd. Szacuje, że w wyniku zamknięcia sklepów w niedziele ok. 11 tys. etatów musiałoby zostać zlikwidowanych.
Tusk umywa ręce
- Nie chciałbym podejmować żadnych decyzji, które mogłyby mieć negatywny wpływ na rynek pracy. Jeżeli pojawia się choć cień ryzyka, cień zagrożenia, że utracilibyśmy trochę miejsc pracy, to dzisiaj, w tak trudnej sytuacji na rynku pracy, wolałbym takich decyzji nie podejmować - powiedział Tusk na konferencji prasowej.
Szef rządu zaznaczył, że różnica zdań ws. handlu w niedzielę jest sporem ideologicznym, bo argument, że w niedzielę nie należy pracować, bo każdemu należy się tego dnia wypoczynek, jest nacechowany hipokryzją.
- Jest bardzo dużo instytucji i przedsiębiorstw, które pracują w ruchu ciągłym. I nie dotyczy to tylko obsługi hipermarketów czy galerii handlowych - powiedział premier.
Tusk podkreślał, że praca w niedzielę może odbywać się kosztem prawa do wypoczynku w innym dniu w tygodniu.
- Ale tego problemu nie rozwiąże zakaz handlu w niedzielę. Do tego trzeba dużo bardziej intensywnej pracy służb takich jak np. Państwowa Inspekcja Pracy po to żeby chronić prawa pracowników - zakończył Tusk.
Autor: ToL / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24