Wartość inwestycji zagranicznych w Polsce może spaść nawet o połowę. Z biznesu nad Wisłą rezygnują firmy budowlane i meblarskie. To jeszcze jeden negatywny skutek kryzysu finansowego na świecie - pisze "Rzeczpospolita". Czy Polska nie będzie już "największym placem budowy w Europie", jak zapewniali politycy? - Nasz kraj wciąż jest atrakcyjnym miejscem dla inwestorów - uspokaja Michał Boni z Kancelarii Premiera.
Jak szacuje Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych już w tym roku wartość inwestycji spadnie w stosunku do ubiegłego z 17,8 mld euro do 10 mld euro. W 2009 roku ma być jeszcze gorzej - zapowiadają analitycy, mówiąc o stracie nawet 10 mld euro.
- Kryzys zmniejszy konsumpcję, więc fabryki w Polsce będą musiały ograniczyć eksport. Możliwe, że nawet o 30-40 proc. - ocenia dyrektor polskiego oddziału Deloitte Sebastian Mikosz.
Firmy zwalniają tempo
Na spadek popytu zareagowały już gliwickie zakłady Opla, które w ubiegłym tygodniu zatrzymały linie produkcyjne do końca października.
Zwalniają też przedstawiciele branż AGD i RTV. Jeden z producentów ekranów LCD w Polsce przygotowuje się do przejścia z trzyzmianowego na dwuzmianowy system pracy. To najłagodniejsza forma przeciwstawienia się kryzysowi. Jak podaje dziennik, część firm zapowiada masowe zwolnienia.
"Nie odwrócą się od nas"
Ci którzy planowali zainwestować nad Wisłą, pośpiesznie odchodzą od wcześniejszych zamierzeń. Amerykański koncern Fidelity Investments w ostatniej chwili odwołał uruchomienie w Katowicach centrum usługowego, mającego zatrudnić blisko tysiąc osób.
Podobnie zareagował belgijski inwestor, który zrezygnował z budowy fabryki w Kostrzyńsko-Słubickiej Strefie Ekonomicznej.
- Nasz kraj jest atrakcyjnym miejscem dla inwestorów - uspokaja szef zespołu doradców premiera Michał Boni. - Nie obawiałbym się, że nagle wszyscy się od nas odwrócą. Nawet jeśli firmy będą weryfikowały swoje plany, myślę, że to niewielka skala - dodaje Boni.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24