W ciągu najbliższych pięciu lat na wypłatę emerytur, rent i zasiłków może zabraknąć nawet ponad 300 mld zł - alarmuje "Gazeta Wyborcza". - Bez reformy systemu ubezpieczeń grozi nam katastrofa - oceniają eksperci.
ZUS przygotował właśnie najnowszą prognozę sytuacji finansowej Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, z którego wypłaca świadczenia dla ponad 7 mln osób. To, że wpłacane przez Polaków składki nie pokryją wydatków na emerytury i renty, było do przewidzenia - zauważa "Gazeta Wyborcza". Mało kto się jednak spodziewał, że deficyt będzie tak wielki.
Zakład na podstawie danych o stopie bezrobocia, inflacji i demografii przygotował trzy warianty rozwoju sytuacji. W najbardziej optymistycznym na wypłaty w latach 2009-13 zabraknie ok. 217 mld zł. W drugim wariancie deficyt sięgnie 256 mld zł, zaś w najczarniejszej prognozie będzie brakować aż 333 mld zł - pisze "Wyborcza".
Niedobory ZUS będzie musiał łatać dotacjami z budżetu państwa. Tylko w tym roku z podatków wszystkich pracujących Polaków Zakład dostanie na ten cel 33 mld zł.
Dziura w FUS-ie
FUS składa się z czterech funduszy - emerytalnego, rentowego, wypadkowego i chorobowego. Największą "dziurę" będzie miał ten pierwszy - ostrzega gazeta. Na emerytury może zabraknąć od 157 do 226 mld zł. Skąd ten niedobór?
Jeremi Mordasewicz, członek rady nadzorczej ZUS, wini rozbudowane przywileje emerytalne. - Ponad sto zawodów ma prawo do wcześniejszych emerytur, za które wszyscy musimy płacić - mówi "Gazecie" Mordasewicz.
Tylko 55 proc. Polaków w wieku produkcyjnym pracuje (czyli odkłada składki). W grupie 55-64 lata jest to tylko 28 proc. To najgorszy wynik w UE! Kobiety kończą w Polsce pracę, mając średnio 56, mężczyźni 58 lat.
Kosztowni górnicy
Eksperci z PKPP Lewiatan wyliczyli dla "Gazety", ile kosztują przywileje poszczególnych grup. Okazuje się, że najwięcej państwo dopłaca do emerytur górniczych. Po odliczeniu składek co roku świadczenia górników kosztują 4 mld zł. Na wcześniejsze emerytury nauczycieli brakuje 1 mld zł rocznie, a na świadczenia kolejarzy ponad 500 mln zł.
W sumie wcześniejsze emerytury kosztują budżet państwa ponad 16 mld rocznie. Dodatkowe 4 mld zł idą na świadczenia przedemerytalne.
Uszczuplony budżet
Na czarne prognozy wpływ miały też ubiegłoroczne zmiany prawne - przede wszystkim o obniżkę składki rentowej z 13 do 6 proc. Według PKPP Lewiatan obcięcie składki rentowej przełoży się w tym roku na ubytek wpływów ZUS o kilkanaście miliardów złotych. Do tego dochodzi jeszcze zmiana zasad waloryzacji. Od marca renty i emerytury są podwyższane nie tylko o wskaźnik inflacji jak dotychczas, ale też o co najmniej 20 proc. wzrostu płac. A to oznacza większe wypłaty z Zakładu - w tym roku o 5,6 mld zł.
Na deficyt ZUS wpływają też fatalne dane demograficzne - zaznacza "Gazeta". O ile teraz na jednego emeryta przypada czterech pracujących, to w 2030 r. będzie już tylko dwóch pracujących na emeryta.
Jest nadzieja?
ZUS zapewnia, że jego prognozy przygotowane są na podstawie obecnie obowiązującego prawa oraz wskaźników bezrobocia i wzrostu gospodarczego. Jeśli rozwój będzie szybszy, powstanie więcej firm, które zatrudnią więcej pracowników, i będzie więcej składek. Również ograniczenie liczby wcześniejszych emerytur będzie miało wpływ na poprawę sytuacji ZUS - podsumowuje "Gazeta Wyborcza".
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24