Analitycy i ekonomiści na całym świecie zastanawiają się, czy wzbiera kolejna fala kryzysu finansowego. Rynki akcji pikują w dół, wartość euro do dolara topnieje w oczach, rząd Węgier jest przerażony stanem gospodarki i głośno mówi o możliwości powtórzenia przez ten kraj "greckiego scenariusza", a wartość walut rynków wschodzących spada na łeb na szyję.
Piątek zaczął się żle, a skończył fatalnie. Amerykańskie indeksy na koniec notowań i na koniec tygodnia straciły grubo ponad 3 proc.
Juz przed południem euro chudło w oczach. Wspólna waluta jest najtańsza do dolara od 4 lat, a do franka - najtańsza w historii. Zaczęło się wtedy, gdy rzecznik węgierskiego rządu nie wykluczył, że kraj ten może powtórzyć "grecki scenariusz".
Czy Węgry zbankrutują?
Przypomnijmy - na początku maja Grecja okazała się faktycznym bankrutem, gdyż nie była w stanie obsługiwać zadłużenia. Gdyby nie fakt, że jest to kraj strefy euro i gdyby nie 750 miliardów euro rzucone na ratunek przez Unię, Grecja musiałaby ogłosić niewypłacalność. Ale Węgry nie należą do strefy euro... W reakcji na komentarze węgierskich polityków o sytuacji tamtejszej gospodarki gwałtownie wzrosły koszty ubezpieczenia węgierskiego długu. Notowania CDS-ów skoczyły do 430 z 314 punktów bazowych w czwartek.
Złe dane o gospodarce USA
Po 14.00 euro zatrzymało się na granicy 1,20 dolara uważanej przez część analityków za ostateczną granicę spadku. Rynek zastygł w oczekiwaniu na dane o bezrobociu w USA. Te jednak nie okazały się dobre.
W maju stopa bezrobocia w Stanach Zjednoczonych spadła wprawdzie z 9,9 proc. do 9,7 proc., natomiast liczba zatrudnionych w sektorze pozarolniczym wzrosła o 431 tys. Opublikowane dane różnią się od rynkowych prognoz. Oczekiwano spadku stopy bezrobocia do 9,8 proc. i wzrostu zatrudnienia o 513 tys. Co więcej, okazało się, że sektor prywatny w Stanach Zjednoczonych - a więc prawdziwy barometr kondycji rynku pracy - zatrudnił w maju tylko 41 tysięcy osób. W kwietniu było to ponad 5 razy wcześniej. Na dodatek dane za marzec i kwiecień zrewidowano w dół.
To był już nokaut
Europejskie indeksy oraz kontrakty terminowe na główne amerykańskie indeksy zareagowały przyśpieszeniem spadków na te dane. zatrzymały się spadki euro, bo wszyscy uczestnicy rynku zastanawiali się, czy słaba sytuacja gospodarcza w USA nie powinna działać na korzyść wspólnej waluty...
Ale po godzinie od ich ogłoszenia okazało się, że na łeb na szyję runęły amerykańskie indeksy rynków akcji. Przed 18.00 naszego czasy Dow Jones Industrial Average spadł poniżej 10.000 punktów. Rynki zrozumiały: jest źle. Wszędzie. I euro dalej poszło w dół do 1.1972 dolara, a do końca dnia straciło jeszcze jedną dziesiątą centa.
Europejskie giełdy zakończyły handel w bardzo złych nastrojach. FTSE 100 spadł o 1,63 proc. do 5.126,00 pkt. Frankfurcki DAX o 1,91 proc., do 5.938,88 pkt., a paryski CAC40 o 2,86 proc., do 3.455,61 pkt. WIG 20 stracił na zamknięciu 2,1 proc. osiągając 2.354,86 pkt., a WIG spadł o 1,56 proc. do 40.451.21 pkt.
Co uradzi G20?
Jeszcze przed południem europejskiego czasu amerykański sekretarz skarbu Timothy Geithner mówił, że światowa gospodarka poradzi sobie z kryzysem na rynku długu w strefie euro i jest w dużo lepszej kondycji niż wielu ekspertów sądziło jeszcze niedawno. Geithner udzielił wywiadu CNBC tuż przed szczytem ministrów finansów G20 w Pusan w Korei Południowej, który ma radzić o planach zapobiegania kolejnym tąpnięciom na rynku długu.
Późniejsze wydarzenia pokazały, że nikt Geithnerowi nie uwierzył. A na dodatek pojawiły się pogłoski, że chińscy eksporterzy odwracają się od euro. Przedsiębiorcy z Państwa Środka coraz częściej żądają rozliczeń transakcji w dolarach, chociaż jeszcze przed rokiem to wspólna europejska waluta bardzo szybko zyskiwała na popularności. Niedawno pogłoski mówiły, że Iran chce sprzedać 45 miliardów euro ze swych rezerw i zamienić je na dolary.
Ostatecznie Dow Jones stracił 352 pkt, czyli 3,44 proc. Standard & Poor,s 500 poszedł w dół o 37 pkt., czyli o 3,42 proc. a Nasdaq o 83 pkt., czyli 3,64 proc.
Tani jak złoty
Finansowe trzęsienie ziemi na Węgrzech spowodowało, że złoty tracił wartość znacznie mocniej niż euro do dolara. Taniał także do euro i do franka. Ale było tak w całym regionie. Z wyjątkiem czeskiej korony, gdyż agencja ratingowa Fitch podniosła perspektywę ratingu Czech ze stabilnej do pozytywnej.
O 19.20 za euro płacono 4,175 zł, czyli o 9 groszy więcej niż rano. Dolar kosztował 3,475 zł, czyli 10 groszy więcej, a frank szwajcarski 2,995 zł, co znaczy, że był droższy niż rano o 9 groszy. W ciągu dnia za franka płacono już nawet 3 zł.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu