Tylko 15 proc. oleju, który wyciekł do Wisły udało się zebrać strażakom. W sumie na wysokości Włocławka do rzeki przedostało się około 40 metrów sześciennych paliwa.
- Szacujemy, że udało się zebrać tylko 15 proc. oleju z powierzchni Wisły. Na naszym terenie rzeka ma szerokość 600-700 metrów, co praktycznie uniemożliwia całkowite jej przegrodzenie - poinformował dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego Adam Fryckowski. Jak dodał, zbieranie substancji utrudnia też rwący nurt i silny wiatr, który rozmywa olej na boki.
Ponadto, jak tłumaczą strażacy, nawet istniejące na części rzeki zapory nie są w pełni skuteczne. Silny nurt i wiry mieszają olej z wodą, a ten przepływa pod zaporami w dół rzeki. Zapory rozstawiono w Toruniu i Bydgoszczy-Fordonie. Nie przegradzają one jednak całej rzeki.
Wysoki poziom rzeki przeszkadza nurkom Strażacy zdecydowali się na rozsypanie na Wiśle poniżej Bydgoszczy granulatu o właściwościach sorpcyjnych. Pozwoli on związać olej. Wojsko do tego celu udostępni osiem kutrów. Ze względu na utrzymujący się wysoki poziom Wisły i silny nurt w miejscu, gdzie przebiega rurociąg, nie podjęto decyzji o skierowaniu do pracy nurków, którzy mają ustalić miejsce wycieku.
Kujawsko-pomorskie służby kryzysowe porozumiały się już ze służbami województwa pomorskiego. Jest bowiem prawdopodobne, że plama przesunie się i zbieranie paliwa z powierzchni rzeki będzie konieczne na dolnym odcinku Wisły.
Wyciek nie pozabijał ryb Strażacy jednak uspokajają. - Wisła jest zanieczyszczona jedynie powierzchniowo. Wody rzeki są dostatecznie natlenione. Nie ma przypadków śnięcia ryb - powiedziała kujawsko-pomorski inspektor ochrony środowiska Elwira Jutrowska.
Olej opałowy wyciekł do Wisły w poniedziałek wieczorem w okolicach Włocławka. Przypuszczalnie jego przyczyną była awaria rurociągu Przedsiębiorstwa Eksploatacji Rurociągów Naftowych (PERN) "Przyjaźń". Jego część biegnie pod korytem rzeki. Po wykryciu wycieku wstrzymano tłoczenie paliwa tym rurociągiem.