Brytyjscy pośrednicy szukają Polaków do pracy w... ojczyźnie. Agencja, która ma pięć oddziałów na Wyspach, rozpoczęła właśnie rekrutację dla przedsiębiorstw ze Śląska, z Warszawy i Łodzi.
- Przez pięć lat rekrutowaliśmy Polaków do pracy w Anglii, teraz ściągamy ich z powrotem - mówi Radek Berner, polski pracownik Justrecruitment w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". Skąd ta zmiana?
- Polacy przyjechali do Londynu po grube pieniądze, a teraz funt spada w stosunku do złotówki, więc wysyłają do rodzin w kraju coraz mniej. Frustrują się, szukają lepszych ofert na miejscu, co nie zawsze się udaje. Coraz więcej mieszkających w Anglii Polaków myśli o powrocie. Wiedzą, że w Polsce już można dobrze zarobić - dodaje Berner.
Firmy kuszą
Rekrutacja dotyczy przede wszystkim ślusarzy, spawaczy, operatorów maszyn, lakierników, techników utrzymania ruchu. - Wysłaliśmy już kilka osób do pracy w Warszawie. Mamy kolejnych kilkadziesiąt podań. Właśnie wysyłam aplikacje do Wrocławia - mówi Berner.
- Rekrutujemy tylko dla dużych firm, które proponują dobre warunki pracy. Nie chodzi tylko o zarobki, bo Anglia mimo kryzysu waluty wciąż jest konkurencyjna. Dlatego ważny jest pakiet socjalny - przekonuje.
Księża rekrutują
J.W. Construction prowadzi rekrutację na własną rękę. Poza ofertami w swoim biurze w Hammersmith, rozprowadza ulotki w Londynie i Dublinie. Dodatkowo firmie pomagają księża z kościołów, do których chodzą Polacy - podaje "GW".
Marek Skoczylas, menedżer z londyńskiego oddziału firmy: - Na początku emigranci traktowali naszą propozycję jak żart. Dziwiło ich, że nie szukamy Polaków w Polsce. Z czasem, gdy coraz więcej rodaków zaczęło myśleć o powrocie do kraju, zaczęli traktować naszą propozycję poważnie.
Exodus z wysp
Ks. Krzysztof Kawczyński, proboszcz parafii św. Józefa i św. Filipa Apostoła na Highgate-Finchley w Londynie, już zaobserwował powrót Polaków do domu: - Liczba moich parafian ostatnio stopniała o jakieś 5 procent. O ojczyźnie myślą przede wszystkim ci, którzy zostawili tam rodziny. Kalkulują: w Polsce spadło bezrobocie, a w Anglii funt. Jest po co wracać.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24