Korzystasz z Gadu-Gadu, Naszej Klasy czy You Tube w godzinach pracy? Błąd. Programy komputerowe typu "Oko Szefa", "PC Szpieg" czy "iDetektyw" dokładnie pokażą szefowi, co naprawdę robisz, gdy udajesz wytężoną pracę - pisze "Dziennik Polski".
- Cały czas wzrasta liczba firm, które kupują programy do monitorowania pracowników. Moda na kontrole przyszła z Zachodu, gdzie dużo mówi się o tzw. cyberslackingu, czyli wykonywaniu w Internecie wielu czynności niezwiązanych z pracą – mówi gazecie Piotr Kubiak z krakowskiej firmy A plus C, która przed kilku laty wprowadziła na rynek program "Statlook".
Jest to system, który zbiera informacje statystyczne dotyczące odwiedzanych stron internetowych czy uruchamianych programów. Dzięki temu szef może się dowiedzieć, jak długo podwładny się nimi zajmował. Treści wprowadzane przez użytkownika do komputera pozostają jednak niedostępne.
Znacznie większe możliwości ma wyprodukowany za granicą program szpiegowski "SpectorSoft". Płacąc za niego kilka tysięcy złotych, można w formie filmu zobaczyć, co robią zatrudnione osoby. - Takie rozwiązania pozwalają czytać treść rozmów prowadzonych przez komunikatory i czaty internetowe – przyznaje Zbigniew Engiel, informatyk śledczy.
Nie znasz dnia ani godziny
Programy do monitorowania cieszą się popularnością w rozmaitych branżach. Sprawdzani są pracownicy administracji publicznej, ale też uniwersytetów i politechnik, aptek, banków czy komend policji. - W nasz program zaopatrzyły się już takie instytucje jak Krajowa Izba Rozliczeniowa, Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej - wylicza Piotr Kubiak. Według niego statystyki są zatrważające: Internet zabiera często dużą część dnia pracy.
Jak wyjaśnia "Dziennikowi Polskiemu" Tadeusz Nycz, główny specjalista w Okręgowym Inspektoracie Pracy w Krakowie, zainstalowanie programów do kontroli jest dopuszczalne, ale pracownik musi być o tym poinformowany.
Źródło: "Dziennik Polski"
Źródło zdjęcia głównego: SXC