- Sieć jest coraz popularniejsza, ludziom coraz trudniej jest uciec przed internetem - powiedział Vint Cerf, wiceszef Google'a. W rozmowie z dziennikarzem redakcji biznesowej TVN24 Markiem Tejchmanem, "ojciec internetu" przyznał, że wielkim problemem, przed którym stoi sieć jest zachowanie w niej prywatności. - Internauci nie zawsze myślą o skutkach ubocznych swojej obecności - zaznaczył.
Amerykański informatyk Vint Cerf jest laureatem nagrody prezydenta USA National Medal of Technology, najwyższej godności przyznawanej przez USA za osiągnięcia techniczne. Wywiad, którego udzielił TVN24 w czwartek, teraz publikujemy w całości.
Świat bez kontroli
- Internet jest dobrowolną "rzeczą", bez organów kontrolnych - podkreślił Cerf. - Ludzie nie rozumieją, że internetu nikt nie nadzoruje - dodał. - Gdy projektowaliśmy internet, mieliśmy nadzieję, że "urośnie" dzięki jego użytkownikom i ich inicjatywom - wyjaśnił. - Właśnie dzięki takim niezależnym, niekontrolowanym decyzjom internet ciągle się rozwija - ocenił.
Sieć - twórca nowych zawodów
Wiceprezes Google'a zapytany, czy możemy obliczyć wpływ internetu na PKB stwierdził, że to bardzo trudne, ale oczywiste jest, że wpływ tej gałęzi gospodarki jest coraz większy.
- Już teraz szacuje się, że około 8-9 proc. brytyjskiej gospodarki jest powiązane z internetem. Technologie internetowe tworzą dla rozwoju gospodarki więcej korzyści, niż przeszkód. Oczywiście należy zdawać sobie sprawę, że niektóre zawody znikną. Tak jak to było przy rewolucji przemysłowej. Ale są szacunki, że na jeden wymierający zawód pojawiają się dwa nowe miejsca pracy – mówił Vint Cerf.
Stwierdził też, że rozwój internetu przynosi ciągłe zmiany na rynku pracy. – Wszystkie usługi internetowe, z których korzystają ludzie, wymagają coraz to nowszych programów. A więc i nowych stanowisk pracy. Praca, którą teraz wykonujemy w branży internetowej nie będzie taka sama za pięć lat. Za pięć lat powstaną nowe zawody, o których teraz nikt nie słyszał – twierdzi Vint Cerf.
Lodówka z internetem?
Jednym z tematów poruszanych przez Marka Tejchmana w rozmowie z wiceszefem Google'a, były też zmiany cywilizacyjne wywołane przez internet. – Po co nam lodówka czy piecyk podłączony do internetu? – pytał Tejchman.
- To ciekawy trend, który mówi, że nasze urządzenia muszą być coraz bardziej inteligentne. Wszystko po to, abyśmy mogli od nich więcej oczekiwać. Im więcej one zrobią za nas, tym mniej my sami będziemy musieli robić. Jeśli zostawimy w pokoju włączone światło, to oczekujemy, że urządzenia same powinny reagować gdy nikogo nie ma w pomieszczeniu i wyłączyć światło, aby nie marnować energii – tłumaczył Cerf.
Amerykańskiemu informatykowi podoba się także projekt "Smart Cites", do którego należy m.in. Warszawa.
- To naturalny trend ewolucyjny, który może doprowadzić do lepszego sposobu wykorzystywania naszych zasobów naturalnych – ocenił.
Prywatność internetowych zwierząt
W rozmowie Tejchmana i Vinta Cerfa pojawił się również temat prywatności w internecie. Wiceprezes Google'a przyznał, że był zaskoczony tym, jak wiele osób chce za darmo dzielić się w sieci informacjami o sobie i posiadaną wiedzą. Przyznał też, że efektem ubocznym tego, że ciągle jesteśmy "online" jest to, że ludzie stali się "zwierzętami internetowymi".
- Coraz trudniej jest nam uciec od technologii. Nie zawsze też myślimy o efektach ubocznych dzielenia się na przykład zdjęciami. Myślę, że nasza intuicja społeczna poszanowania prywatności nie do końca nadąża za rozwojem technologicznym. Ważne jest też to, aby prawo doganiało ten rozwój technologii – stwierdził.
- Myślę, że ludzie wkrótce stworzą takie konwencje, dzięki którym poczują się lepiej jeśli chodzi o ochronę prywatności - dodał. Jednocześnie przyznał, że "w internecie nie da się w pełni szanować czyjejś prywatności".
Autor: rf, msz/klim//kdj / Źródło: Redakcja biznesowa TVN24