W okolicy Legnicy zalega 15 mld ton węgla brunatnego. Do wydobycia są z tego ok. 3 mld ton, czyli zapas dla kraju na 50 lat. Mogłaby tam powstać nowa kopalnia węgla brunatnego, elektrownia o mocy nawet 4,5 tys. MW (to więcej niż największa siłownia PGE Bełchatów o mocy 4,4 tys. MW) oraz zakład produkcji paliw płynnych i wodoru kosztem 30–40 mld zł. Mieszkańcy regionu jednak protestują - pisze "Rzeczpospolita".
Dane złóż opracował Instytut Górnictwa Odkrywkowego Poltegor. Żeby wybudować tam kombinat energetyczny KGHM Cuprum i PGE założą spółkę – dowiedziała się „Rz”.
– Rozmawiamy wstępnie z KGHM o możliwości przemysłowego zagospodarowania złoża w Legnicy. Rozważamy utworzenie spółki celowej. Jednym z pierwszych zadań byłoby uzyskanie koncesji na wydobycie węgla. Ze względu na trwające rozmowy nie możemy ujawnić szczegółów – mówi „Rz” Andrzej Jeznach, wiceprezes ds. wydobycia w PGE Górnictwo i Energetyka.
Za 30 lat złoża kopalni Turów i KGHM będą się kończyć, dlatego spółki myślą o złożach legnickich. Realizacja inwestycji potrwa 15–20 lat. Plany są takie, że wygeneruje ona dziesiątki tysięcy miejsc pracy i przyniesie setki milionów złotych podatków dla samorządów.
"To zagłada" - mówią mieszkańcy
- To zagłada – mówią mieszkańcy spod Legnicy. Na 27 września zaplanowali referendum w sprawie nowej kopalni, a w minioną niedzielę blokowali drogę między Legnicą i Lubinem w proteście przeciwko utworzeniu kopalni odkrywkowej. Ruszyły już też spotkania organizowane przez władze gmin, które mają informować, co oznaczają dla mieszkańców pomysły eksploatacji największych w Polsce złóż węgla brunatnego.
Mieszkańcy się boją, że przepisy o ochronie złoża wejdą w życie już w przyszłym roku. I ruszą wykupy bądź wywłaszczenia gospodarstw. Boją się, że 35 miejscowości położonych w okolicach Legnicy może zniknąć przez budowę nowej odkrywki
Z węgla brunatnego w Polsce wytwarza się 30 proc. energii.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24