- Nowelizacja budżetu okazała się konieczna, gdyż spowolnienie gospodarcze jest silniejsze. Nie przewidujemy w tym roku wzrostu podatków, ale jest to możliwe w latach 2010-2011 - ocenił minister finansów Jacek Rostowski. Jednocześnie poinformował, że nieunikniony będzie w tym roku wzrost deficytu - z 18,2 mld do 27 mld zł.
Po wtorkowym posiedzeniu rządu rząd ogłosił, co zmieni się w tegorocznej ustawie budżetowej. - Zgodnie z przewidywaniami nowelizacja tegorocznego budżetu będzie konieczna - przyznał Minister Finansów Jacek Rostowski. Zwiększył więc dług państwowej kasy i mocno obniżył prognozę wzrostu PKB.
A jednak deficyt...
Chociaż Rostowski bronił się długo przed deklaracją, że deficyt trzeba będzie podwyższyć, to w końcu to zrobił. - Będzie on na tym samym poziomie, co w roku 2008 - czyli 27 miliardów złotych. Oznacza to zwiększenie go o kwotę 9 miliardów zł w stosunku do obowiązującej obecnie wersji budżetu. W dotychczasowym budżecie było zapisane 18,2 mld zł.
Minister tłumaczył, że spowolnienie gospodarki spowodowane globalnym kryzysem finansowym wpłynęło na znaczne zmniejszenie dochodów budżetu. - W tym roku będą również niższe dochody, niż spodziewaliśmy się konstruując budżet jesienią ubiegłego roku. Te niedobory będą sięgały 37 mld zł - wyjaśnił Jacek Rostowski.
Zasypywanie niedoborów
Skąd rząd zamierza wziąć te pieniądze? Poza zwiększeniem deficytu o dziewięć mld zł zamierza poczynić oszczędności w resortach (3 mld zł), dodatkowymi dywidendami ze spółek skarbu państwa i planem oszczędnościowym zapowiedzianym w styczniu (19,7 mld zł), uznawanych przez wielu za wirtualny.
PKB ledwo, ledwo
Rząd drastycznie też ściął prognozę wzrostu PKB w tym roku. W ustawie budżetowej założony został wzrost gospodarki o 3,7 proc. na wiosnę rząd sygnalizował, że przy nowelizacji budżetu obniży te prognozę do 1,7 proc. Teraz podał nową: Produkt Krajowy Brutto w 2009 roku wzrośnie o 0,2 proc. Jak zaznaczył, jest to założenie "konserwatywne".
Bez tykania podatków
Minister finansów zapewnił, że w 2009 r. nie będzie wzrostu podatków. Ostrzegł jednak, że może do tego dojść w latach 2010-2011. – Potrzebna będzie ścieżka wyjścia z kryzysu – dodał.
- W sytuacji, w której mamy do czynienia z poważnym kryzysem, będziemy musieli na rok 2010 i 2011 zakreślić ścieżkę poprawy finansów publicznych - powiedział.
Zapowiedział też kolejne zmiany systemowe w administracji publicznej. Decyzje w tej sprawie mają zapaść w sierpniu i we wrześniu.
PiS:walczcie z kryzysem, nie deficytem
Aleksandra Natalli-Świat, wiceprezes PiS, nadal nie rozumie jak za pomocą tych metod rząd chce walczyć z kryzysem.
- To nie jest recepta na kryzys. To jest metoda na załatanie dziury budżetowej, bo oszczędności w budżecie nie są receptą na kryzys i one gospodarce w żaden sposób nie pomogą - powiedziała. - Pomogą tylko w załataniu dziury budżetowej - dodała. Według niej rząd układał budżet, a teraz nowelizację, to tylko po to, żeby wszystko ładnie wyglądało na papierze. PRZECZYTAJ, CO O PLANACH RZĄDU MYŚLĄ EKONOMIŚCI