Rząd Ukrainy musi podjąć pilne działania antykryzysowe dla zapobieżenia groźbie finansowego krachu, w tym dopuścić do upadku niewypłacalnych banków – sądzi Anders Aslund z waszyngtońskiego Peterson Institute for International Economics (PIIE).
Według opracowania Aslunda zamieszczonego na stronach PIIE, Ukraina weszła w spiralę, w której osłabienie waluty przekłada się na wzrost cen, spadek siły nabywczej ludności i przyrost nieściągalnych długów bankowych.
- Najważniejsze czynniki kształtujące sytuację na Ukrainie to kurczące się rezerwy dewizowe, spadek wartości hrywny i załamanie systemu bankowego. Ich skutkiem będzie wysoka inflacja i spadek produkcji; miałoby to fatalny wpływ na gospodarkę i poziom życia Ukraińców – napisał Aslund.
Kurczące się rezerwy
W październiku rezerwy walutowe Narodowego Banku Ukrainy (NBU) skurczyły się z 16,4 mld dol. do 12,6 mld dol. Powodem tego spadku były między innymi: uregulowanie pod presją Unii Europejskiej części zadłużenia wobec Gazpromu na sumę 1,45 mld dol. i spłata 233 mln dol. na rzecz Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Przed końcem grudnia Ukraina ma zapłacić Gazpromowi kolejne 1,65 mld dol., co zapewni UE niezakłócone dostawy rosyjskiego gazu zimą.
Topniejące rezerwy dewizowe podkopały zaufanie do ukraińskiej waluty, której kurs z początkiem listopada obniżył się do 16 hrywien za dolara z 8 hrywien rok wcześniej. Na obniżce kursu waluty tracą banki. We wrześniu NBU oceniał, że połowa sektora bankowego jest niewypłacalna.
Słabe wyniki testów banków
Z testów przeprowadzonych przez bank centralny na 15 największych bankach w październiku wynika, że tylko pięć z nich miało wystarczający kapitał. Dwa spośród nich należą do kapitału rosyjskiego, dwa kolejne do największych ukraińskich oligarchów, a jeden do austriackiej grupy Raiffeisen. Żaden z banków państwowych nie miał wystarczającego kapitału.
- NBU i ukraiński rząd mają do czynienia z bardzo trudnym dylematem: zamknąć upadające banki czy je dokapitalizować? Jeśli je zamkną, ustanie dopływ kredytu do gospodarki, co zaszkodzi produkcji, która zacznie się kurczyć. Jeśli je dokapitalizują, to deficyt budżetowy niebezpiecznie się powiększy. W takiej sytuacji jedynym źródłem finansowania byłoby zwiększenie emisji pieniądza, czyli jego dodruk – tłumaczy ekspert.
Zmienić kurs
Aslund – znany specjalista od transformacji gospodarek centralnie zarządzanych, przewodniczący Rady Doradczej warszawskiego ośrodka CASE - uważa, że nowy rząd w Kijowie musi zmienić kurs, "w pierwszej kolejności zarzucając pomysł dokapitalizowania niewypłacalnych banków. Nie może też dopuścić do dalszego uszczuplenia rezerw walutowych".
Ekspert widzi też pilną potrzebę zmniejszenia rządowych wydatków o 10 proc. PKB (tak jak zrobiły to kraje bałtyckie w szczytowym okresie globalnego finansowego krachu w 2009 roku), by - jak pisze - "uratować kraj i przekonać zagranicznych wierzycieli, że umie zarządzać finansami kraju".
Jego zdaniem Kijów powinien też zaapelować do wierzycieli, by zgodzili się na zamrożenie jego zagranicznych zobowiązań płatniczych. W szczególności nie może zapłacić reszty długu wobec Gazpromu w wys. 1,65 mld dol. z tytułu spornych zaległości. - Zabezpieczenie rezerw walutowych jest dla Ukrainy ważniejsze niż dostawy (rosyjskiego) gazu – stwierdził.
A co z gazem?
Zdaniem Aslunda ujednolicenie cen gazu dla odbiorców krajowych pozwoliłoby usunąć subsydia obciążające budżet Ukrainy i poskromić korupcję w sektorze energii. Po wykazaniu, że potrafi zapanować nad wydatkami, rząd mógłby wystąpić o zaktualizowanie programu MFW, wsparcie do UE i objęcie kraju czymś na kształt planu Marshalla. - Nowy rząd nie ma wyboru. Musi działać szybko i zdecydowanie. W przeciwnym razie ukraińska opinia nie będzie dla niego bardzo wyrozumiała - ostrzega Aslund w konkluzji swego opracowania.
Ekspert nie wyklucza, że deficyt ukraińskiego budżetu w 2014 roku może sięgnąć nawet 12 proc. PKB wobec 10,1 proc. prognozowanych przez MFW w lipcu. Przewiduje, iż ostra obniżka kursu hrywny i wysoki deficyt budżetu wywindują dług publiczny; w 2013 sięgnął on 41 proc. PKB, a pod koniec tego roku może wynieść 75 proc. lub więcej.
Autor: //gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock