W maju ceny towarów i usług konsumpcyjnych były o 0,6 proc. wyższe niż w kwietniu i 5,0 proc. wyższe niż przed rokiem - podał GUS. Tradycyjnie najbardziej zdrożały paliwa i żywność. To dane sporo wyższe od przewidywań analityków, ale premier Donald Tusk uspokaja, że z końcem lata inflacja powinna słabnąć. W podobnym tonie wypowiada się prezydent: - Nie piszmy czarnych scenariuszy - powiedział w środę.
Ostatni raz tak wysoki poziom inflacji w Polsce notowany był w sierpniu 2001 roku.
Inflację nakręcają nam dwie grupy towarów: paliwa i żywność. To, co lejemy do naszych aut, było droższe o 11,9 procent niż rok temu. Żywność natomiast podrożała przez ten czas o 9,4 procent.
Nie tylko paliwa i żywność
Mocno zdrożały też nasze wydatki związane z mieszkaniem - o 5,2 proc. Tu szczególnie przysłużyły się nośniki energii, droższe o 7,1 proc. niż przed rokiem.
Inne grupy towarów i usług zdrożały w bardziej umiarkowanym stopniu: ceny w restauracjach i hotelach były o 4,5 proc. wyższe, wydatki związane z rekreacją i kulturą - o 2,7 proc., a odzież i obuwie tylko o 0,9 proc. Tylko w dziedzinie łączności ceny w maju tego roku okazały się niższe niż rok temu - o 1,9 proc.
Wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych okazał się sporo wyższy niż w kwietniu br., kiedy wskaźnik rocznej inflacji wyniósł 4,5 proc. Znalazł się też znacznie powyżej celu inflacyjnego, określonego przez Radę Polityki Pieniężnej na 2,5 procent, oraz powyżej oczekiwań analityków - prognozowali oni wzrost o 0,4 miesiąc do miesiąca i 4,6 proc. rok do roku.
Premier: będzie lepiej
Wszystkie prognozy wskazują na to, że z końcem lata ta inflacja powinna słabnąć. Ja też chciałbym polegać na tych prognozach, bo one dają nam nadzieję, że rzeczywiście koniec lata będzie to ten moment, kiedy ceny przestaną rosnąć Donald Tusk
W rychłą poprawę sytuacji wierzy premier Tusk. - Wszystkie prognozy wskazują na to, że z końcem lata ta inflacja powinna słabnąć. Ja też chciałbym polegać na tych prognozach, bo one dają nam nadzieję, że rzeczywiście koniec lata będzie to ten moment, kiedy ceny przestaną rosnąć - powiedział podczas wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Bronisławem Komorowskim.
- Inflacja to jest wyzwanie stojące dzisiaj przed każdym praktycznie państwem europejskim. I w Polsce również inflacja, czyli wzrost cen, to jest coś, co nas wszystkich bardzo dotyka i bardzo się tym przejmujemy - dodał.
Tusk zdradził, że jeszcze dziś będzie rozmawiał o poziomie inflacji prezesem NBP Markiem Belką. Podkreślił, że to on i Rada Polityki Pieniężnej są odpowiedzialne za walkę z nadmiernym wzrostem cen. - Rada Polityki Pieniężnej i NBP to są te instytucje, które niezależnie od innych instytucji państwowych prowadzą strategię, której celem jest także pozycja złotego i inflacja - mówił.
Z prezesem NBP rozmawiał już prezydent Komorowski. - Prewencyjnie Rada Polityki Pieniężnej podjęła odpowiednie decyzje, więc wydaje mi się, że nie piszmy czarnych scenariuszy, tylko przeciwdziałajmy czarnym scenariuszom - powiedział.
W ubiegłą środę Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe o 25 pb.
Szykujmy się na podwyżkę stóp NBP?
Według byłego członka Rady Polityki Pieniężnej Prof. Mariana Nogi, winą za tak wysoką inflację należy obciążyć obecną Radę. Jak mówił ekonomista na antenie TVN CNBC, nie doceniła ona oczekiwań inflacyjnych. - Jeszcze w październiku oczekiwania inflacyjne wynosiły 2 proc. - przypomniał ekonomista.
- Gdyby Rada zaczęła cykl podwyżek na jesieni ubiegłego roku, to jestem przekonany, że ani inflacja nie wynosiłaby dzisiaj 5 procent, ani oczekiwania inflacyjne 4,3 procent - mówił były członek RPP.
Zdaniem głównego ekonomisty BNP Paribas Marcina Mroza, zapowiedziana przez prezesa NBP Marka Belkę przerwa w podwyżce stóp procentowych NBP w tej sytuacji nie potrwa długo.
- Taki poziom inflacji bardzo wyraźnie nam sugeruje duże ryzyko pojawienia się "efektów drugiej rundy", czyli utrzymania oczekiwań płacowych na podwyższonym poziomie. To w konsekwencji prowadziłoby również wzrostu inflacji popytowej w horyzoncie kilku kolejnych kwartałów. W związku z tym te dane wspierają moje oczekiwania na to, że podwyżka czerwcowa, która zakończyła się bardzo stonowanym komunikatem RPP z pewnością nie była podwyżką ostatnią - na gorąco komentował Mróz na antenie TVN CNBC. Jak jednak zastrzegł, podwyżki spodziewa się "gdzieś pod koniec lata".
Jednak główny ekonomista ING Banku Mateusz Szczurek uważa, że dane GUS wcale nie oznaczają rychłych podwyżek stóp. - Rada ostatnimi podwyżkami już pokazała, że spodziewała się znacznego wzrostu cen. Na razie zostajemy przy swojej prognozie, że do kolejnej podwyżki dojdzie dopiero w listopadzie - stwierdził Szczurek w wypowiedzi dla money.pl.
W jego opinii druga połowa roku powinna przynieść nieznaczny spadek inflacji, ale pozostanie ona powyżej poziomu 4 procent.
rs//sk
Źródło: tvn24.pl, PAP