Trójka z przodu, a potem dwanaście zer, czyli trzy biliony. 3 000 000 000 000 złotych - to rzeczywista kwota całkowitego zadłużenia Polski, jaką wylicza Janusz Jabłonowski z departamentu statystyki NBP. Cytuje go "Puls Biznesu", zestawiając tę sumę z oficjalną sumą zadłużenia: 644 mld zł.
Suma 3 bln zł przekracza 220 proc. Produktu Krajowego Brutto. Natomiast oficjalnie zadłużenie Skarbu Państwa wynosiło w kwietniu ponad 644 mld zł, co i tak daje ok. 17 tys. zł na przeciętnego Polaka - i około połowy rocznego PKB Polski.
Janusz Jabłonowski z departamentu statystyki Narodowego Banku Polskiego rzeczywistość widzi dalece bardziej ponurą: według niego do jawnego powinniśmy doliczyć dług ukryty, który według jego obliczeń sięga 180 proc. PKB.
Te ukryte długi to m.in. zaległe płatności w ochronie zdrowia, a także np. system rentowy, w którym obniżono składkę i nie ma zależności między wpłaconymi składkami, a otrzymywanymi świadczeniami. Podobna sytuacja występuje w przypadku systemów emerytalnych służb mundurowych, czy rolników.
Jabłonowski wskazuje też, że ogólna wartość świadczeń uzyskiwanych przez obywateli w służbie zdrowia jest znacznie wyższa niż suma wpłacanych składek. - Im więcej starszych ludzi i im bardziej państwo będzie się angażowało w opiekę nad nimi, tym gorsza sytuacja w finansach i większa luka niestabilności - wskazuje. "Puls Biznesu" zauważa zaś, że prognozy demograficzne są mało optymistyczne: spadnie liczba mieszkańców Polski, ale też spadnie liczba osób w wieku produkcyjnym - a przybędzie emerytów.
Janusz Jabłonowski przyznaje wprawdzie, że jego obliczenia obarczone są "jakimś warunkowym ryzykiem", ale podstawowy wniosek pozostaje jeden: na dłuższą metę finanse publiczne są niestabilne.
Jeśli przyjąć, że w tym roku wartość polskiego PKB wzrośnie do 1,35 bln zł i że całkowity dług publiczny przekroczy 3 bln zł, to łatwo obliczyć, że statystyczny Polak jest już zadłużony na około 80 tys. zł, czyli na wysokość swoich dwuletnich zarobków.
Źródło: Puls Biznesu
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu