- Decyzją jednego urzędnika zafundujemy sobie eksperyment na 40 milionach Polaków, którzy za 3-4 lata usłyszą "przepraszam", ale będzie już za późno - tak prezes TP SA Maciej Witucki skomentował propozycję UKE, by TP podzielić na część hurtową i detaliczną. Ostateczna decyzja w tej sprawie zapadnie za rok - zapowiedziała wcześniej prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej Anna Streżyńska.
Prezes UKE wyjaśniła, że do podziału TP mogłoby dojść w 2010 r. Do tego czasu UKE zamierza przeprowadzić szereg analiz rynkowych dot. podziału. Streżyńska dodała, że niezbędne będą także zmiany w prawie telekomunikacyjnym.
Tłumaczyła też, że postępowanie trwające w przyszłym roku będzie składało się z dwóch etapów: analiz oraz nałożenia obowiązku wraz ze wskazaniem sposobu przeprowadzenia podziału TP.
TP: ucierpią inwestycje i klienci
W ocenie prezesa TP SA, postępowanie UKE przypomina raczej medialny spektakl niż dyskusję o przyszłości spółki. Jego zdaniem, raport - który jest podstawą decyzji szefowej UKE - nie dowodzi konieczności podziału TP. - Mówi nawet o ujemnych skutkach tego działania - zaznaczył.
Maciej Witucki podkreślił w TVN CNBC Biznes, że "pion hurtowy", o jakim mówi Streżyńska, w TP istnieje już od wielu lat.
Na uwagę, że decyzja o podziale nie jest przesądzona, Witucki odpowiedział, że oczywiście odbędą się jeszcze rozmowy w tej sprawie, mimo to już uruchamiany jest proces. – Z raportu wynika, że proces podziału ma trwać 5 lat i kosztować ponad 700 mln zł – dodał.
"Polacy na tym nie zyskają"
Prezes TP przyznał, że planowane są potencjalne zyski na abonentach (kilkadziesiąt groszy od abonenta), ale jednocześnie podział niesie ze sobą ryzyko zawieszenia nowych inwestycji. – Bez inwestycji w nowe technologie mielibyśmy cztery lata zastoju - ocenił.
Na pytanie, czy zgodzi się na nadzór UKE nad powstawaniem "pionu hurtowego", Witucki stwierdził, że "zgodzi się na każde rozwiązanie, które spowoduje, że zamiast koncentrować się na PR-owych fajerwerkach, będziemy jak najszybciej przechodzili do biznesu i do rozwoju".
Zamiast podziału Telekomunikacja Polska proponuje tzw. "Plan równoważności dostępu", który - jak informuje spółka - nie doprowadziłby do podziału, a jedynie wprowadził zmiany w wewnętrznej organizacji operatora, które pozwoliłyby stwierdzić, że TP nie faworyzuje własnych spółek telekomunikacyjnych (np. PTK Centertel) kosztem innych operatorów.
Proces długi i skomplikowany...
Wszczęta procedura zmierza do podziału Telekomunikacji Polskiej na dwie części - hurtową i detaliczną. Z analizy przeprowadzonej dla Urzędu przez ekspertów wynika, że zwiększy to konkurencję na rynku telekomunikacyjnym.
Rzecznik UKE Jacek Strzałkowski powiedział, iż nie oznacza to powstania dwóch niezależnych firm. W ramach tej samej spółki zostanie wydzielony dział zajmujący się hurtową sprzedażą dostępu do infrastruktury telekomunikacyjnej. Będzie on miał oddzielny system księgowości, system informatyczny, bazy danych - i oddzielnie wynagradzanych pracowników.
Chodzi o to, by dział hurtowy w ramach tej samej spółki sprzedawał dostęp do sieci swojemu działowi detalicznemu na tych samych zasadach, jak to robi dla firm zewnętrznych.
Rzecznik stwierdził, że proces separacji jest na tyle skomplikowany, ze może potrwać kilka lat. Podkreślił, że w połowie roku UKE wystąpi do Komisji Europejskiej, która na ten podział musi się zgodzić. Pod koniec przyszłego roku albo na początku 2012 roku będą mogły zapaść pierwsze decyzje dotyczące bezpośrednio Telekomunikacji Polskiej.
Strzałkowski dodał, że jeśli proces separacji spotka się z dużą obstrukcją TP SA, to trudniej ją będzie przeprowadzić i więcej spraw trafi do sądów. UKE twierdzi, że dotychczas stosowane środki regulacyjne wobec TP SA nie odniosły i przypuszczalnie nie odniosą trwałego skutku w postaci zapewnienia skutecznej konkurencji na rynku.
Źródło: TVN CNBC, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES