12 procent na otwarciu, 40 procent po pierwszym dniu notowań - to się nazywa debiut! Na dodatek firma... od 7 lat - czyli od początku działalności - przynosi straty. Tesla, kalifornijski producent elektrycznych samochodów, efektownie wjechał na Wall Street.
Inwestorzy w ofercie publicznej kupili akcje po 17 dolarów, a zainteresowanie było tak duże, że spółka zwiększyła emisję o 1/5. Była to pierwsza od pół wieku firma motoryzacyjna debiutująca na amerykańskiej giełdzie (w 1956 roku swoje akcje upublicznił Ford).
Tesla Motors zebrała około 226 milionów dolarów, w ręce inwestorów trafiło 14 procent akcji spółki. Handel akcjami Tesli odbywa się w elektronicznym systemie Nasdaq.
Według sceptyków inwestycja jest ryzykowna, bo Tesla przynosi straty i nie spodziewa się wyjść nad kreskę przed 2012 rokiem. Prezes Tesli zaznacza jednak, że wyniki odzwierciedlają gwałtowną ekspansję firmy. - Gdybyśmy tylko i wyłącznie zajmowali się produkcją modelu Roadster i układów napędowych - firma byłaby nad kreską. Przechodzimy jednak etap intensywnego rozwoju. Produkcję modelu S zwiększamy 30-, 40-krotnie. To niemożliwe, aby spółka przynosiła zysk przy takim poziomie rozwoju - mówi Elon Musk, prezes Tesli.
W Teslę niedawno 50 milionów dolarów zainwestowała Toyota. Firma specjalizuje się w produkcji elektrycznych samochodów sportowych. Udziałowcem firmy jest też koncern Daimler, któremu ta dostarcza litowo-jonowe akumulatory dla elektrycznej wersji modelu Smart.
Źródło: TVN CNBC, BBC