Trzy miesiące po ogólnopolskich protestach kierowcy ciężarówek znów grożą strajkiem - informuje "Rzeczpospolita". Na biurko premiera trafił już list z dziesięcioma postulatami Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych.
Firmy transportowe domagają się m.in. skrócenia czasu szkolenia kierowców z 280 do 140 godzin, obniżenia o 50 proc. podatków od środków transportu, obniżenia cen ropy, złagodzenia skutków wysokiego kursu złotego, zniesienia ograniczenia przy wwozie paliwa do Polski i utrzymania obecnego systemu opłat za korzystanie z autostrad w postaci winiet - wylicza "Rz".
Przedsiębiorcy chcą również, aby państwo dołożyło się do restrukturyzowanych lub likwidowanych firm z ich branży.
Silna złotówka zabija eksport
Co więcej, transportowcy domagają się osłabienia polskie waluty, ponieważ silny złoty
Przy obecnym kursie, stale rosnących cenach materiałów eksploatacyjnych i kosztach pracy eksport usług jest nieopłacalny. Najlepszym przelicznikiem byłoby ok. 4,2 zł za euro szef ZMPD, Jan Buczek
Tirowcy dają premierowi czas
Jak jednak dodaje, transportowcy chcą "dać premierowi czas, by zapoznał się z naszymi postulatami" - Liczymy na to, że będzie zainteresowany podjęciem z nami rozmowy – mówi Buczek, podkreślając że "w środowisku jednak rośnie niezadowolenie, więc protest w przypadku przedłużającego się milczenia jest bardzo prawdopodobny".
Nie wiadomo, jak ewentualny protest miałby przebiegać. Ten z czerwca, nazwany akcją "Ślimak", polegał na jeżdżeniu z minimalną prędkością.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN