Wszystko wskazuje na to, że fala zwolnień po Nowym Roku będzie znacznie większa niż przewidywano przed kilkoma tygodniami. Kolejne duże firmy zapowiadają redukcję miejsc pracy. Wśród nich są m.in. NBP, PKP Cargo, Ruch, Poczta Polska - donosi portal money.pl. - Małym przedsiębiorstwom grożą bankructwa. - Pierwsze padną firmy o podejrzanych kwalifikacjach - tłumaczą analitycy.
Według GUS w najbliższym czasie pracę straci około 30 tys. osób. Zwalniać będą NBP, Benq-Siemens, Wabco Polska, Remy Automotive Poland, Wielton S.A., Ruch, PKP Cargo, stocznie w Gdyni i Gdańsku, a także Poczta Polska.
W porównaniu z 2007 rokiem systematycznie rośnie liczba zadeklarowanych przez pracodawców zwolnień. W kwietniu tego roku przedsiębiorcy postanowili zwolnić dwa razy więcej osób niż w poprzednim roku, a w październiku już ponad trzy razy więcej niż w dziesiątym miesiącu 2007 r.
To jednak dopiero początek zwolnień. Najgorzej będzie w 2010 roku - tłumaczą analitycy.
- W przyszłym roku zakłady będą zwalniać ludzi, ale nie będą to redukcje na tyle duże, byśmy poważnie odczuli ich konsekwencje - mówi portalowi money.pl prezes Krajowej Izby Gospodarczej Andrzej Arendarski. - Nasza gospodarka będzie parła do przodu siłą rozpędu, na fali utrzymującej się jeszcze dobrej koniunktury. Dopiero 2010 rok może być dla nas przykry. Świat będzie jeszcze pogrążony w kryzysie, a my stracimy ekonomiczny impet, który nas przed nim chroni - dodaje.
Nastroje gorsze w 33 państwach
Pesymistyczne prognozy potwierdza kwartalne "Badanie Manpower Perspektywy Zatrudnienia". Od połowy zeszłego roku nastroje 71 tysięcy ankietowanych pracodawców w 33 krajach na świecie pogarszają się.
Kiepski koniec roku 2008 w naszym kraju jest następstwem złych nastrojów zadeklarowanych na IV kwartał. A przewidywania pracodawców na I kwartał 2009 są bardziej pesymistyczne.
Prognoza zatrudnienia, czyli stosunek szefów planujących przyjmowanie pracowników do tych, którzy szykują zwolnienia, pogarsza się. Oznacza to, że jeszcze więcej ludzi będzie tracić pracę - czytamy w money.pl.
Pierwsi padną partacze
Są jednak plusy zbliżającego się wzrostu bezrobocia. Większa konkurencja poprawi jakość usług - tłumaczy Arendarski .
Według niego pierwsze padną firmy o podejrzanych kwalifikacjach - Na przykład ekipy remontowe, które z remontami nigdy nic nie miały wspólnego. Rynek oczyści się z partaczy - dodaje.
Źródło: money.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24