Był efekt Franciszka, a teraz mamy "efekt Wilka z Wall Street". Film Martina Scorsese pełen seksu, narkotyków i brudnych pieniędzy zachęcił do zawodu maklera. Liczba szukających takiej pracy tylko w USA wzrosła o prawie 80 proc.
Obraz Martina Scorsese piętnował wszystko co najgorsze w świecie finansjery: chciwość, korupcję, rozpustę i demoralizację maklerów. Choć miał zniechęcić do zawodu brokera, dane ruchu internetowego pokazują, że odniósł całkowicie odwrotny skutek.
Też chcą seksu
W ciągu niemal czterech miesięcy od amerykańskiej premiery 17 grudnia ub.r., liczba zapytań dla zawodu "makler" w portalu ofert pracy indeed.com wzrosła o 79,6 proc. Podobnie prezentują się wyniki wyszukiwania ofert w Wielkiej Brytanii. Tam liczba zapytań o tego typu stanowiska pracy wzrosła od styczniowej premiery o 44,4 proc.
Jak widać historia barwnego życia Jordana Belforta, byłego nowojorskiego maklera giełdowego skazanego za wielomilionowe oszustwa, korupcję i manipulację akcjami dla niektórych stała się nieomal wzorem.
I na nic się zdały głośne sprzeciwy odtwórcy głównej roli Leonarda DiCaprio, który nazwał odtwarzane wydarzenia wielką "przestrogą" czy córki Belforta, która zarzucała filmowi gloryfikowanie lekkomyślnego zachowania.
Orgia, która nieźle zarabia
"To naprawdę interesujące widzieć, jak filmy i popkultura wpływają na osoby szukające pracy - przyznał w rozmowie z "The Telegraph" David Ruddick, wiceprezes ds. rynków międzynarodowych portalu indeed.com.
O popularności tego filmu świadczą także chociażby dane z boc-office'u. Film kosztował 100 mln dol. Na całym świecie ponad 375 mln dol.
Autor: rf//gry / Źródło: tvn24bis.pl, marketwatch.com
Źródło zdjęcia głównego: Paramount Pictures