Prowizja od prowizji, 5 zł za płatność kartą w sklepie, a dla zapominalskich "frycowe" za nowe hasło – to tylko niektóre z dziwnych opłat, jakie mogą nas zaskoczyć w polskich bankach. O tym, że warto czytać "drobny druczek" przekonuje najnowszy raport Expandera.
Pisane urzędowym, nierzadko skomplikowanym językiem, drukowane maczkiem tabele opłat i prowizji nie są zbyt uważnie studiowane przez klientów banków. Tam jednak mogą kryć się nie lada niespodzianki. Usługa, która w jednym banku jest bezpłatna, w innym może słono kosztować.
Gdzie, za co i ile zapłacimy?
Jak się okazuje, banki nie lubią niewiernych klientów. Za ponowne otwarcie takiego samego konta w Lukas Banku można zapłacić 20 zł, a za jego zmianę nawet 75 zł (wysokość opłaty zależy od rodzaju konta).
Jeszcze gorzej, jeśli klient w ogóle rezygnuje z konta. Choć standardowo banki nie pobierają opłaty za zamknięcie rachunku, to jednak zdarzają się wyjątki, gdy bank uzna, że klient korzystał z konta zbyt krótko.
Aż 9 miesięcy korzystania z Konta Wyjątkowego wymaga BOŚ, by uniknąć opłaty za zamknięcie. W przeciwnym razie trzeba zapłacić 50 zł. W przypadku innych kont w BOŚ oraz m. in. w Pekao, Invest Banku "opłata pożegnalna" naliczana jest w przypadku zamknięcia konta przed upływem 3 miesięcy od jego otwarcia. W Pekao opłata wynosi 35 zł, a w Invest Banku 50 zł - wylicza w raporcie Expander.
Zazwyczaj płacąc kartą w sklepie, klienci nie ponoszą żadnych opłat. Wyjątkiem jest Alior Bank, który nalicza 5 zł w przypadku dokonania płatności kartą wydaną do rachunku oszczędnościowego i rachunku walutowego.
Kara za słabą pamięć i prowizja od prowizji
Każdemu może zdarzyć się, że zapomni lub zgubi hasło dostępu do bankowości internetowej. W takiej sytuacji zazwyczaj wystarczy skontaktować się z bankiem, by uzyskać bezpłatną pomoc. Jednak np. w Lukas Banku i Invest Banku za zmianę hasła lub identyfikatora trzeba zapłacić 3,5 zł. Dodatkowo w Invest Banku zarówno zablokowanie, jak i odblokowanie kanału dostępu kosztuje 1 zł.
Jeszcze bardziej zirytować może konieczność zapłacenia prowizji od prowizji. Dotyczy to wszystkich banków, w których prowizja, podobnie, jak ubezpieczenie, doliczane są do kwoty kredytu. Np. jeśli klient chce wziąć kredyt w BZ WBK wysokości 10 tys. z i nie może lub nie chce z góry opłacić prowizji i ubezpieczenia, to faktycznie musi pożyczyć 11 500,33 zł. Kwotę kredytu podwyższa koszt ubezpieczenia (925,31 zł), a prowizja jest jednak naliczana nie od 10 tys. zł, a od łącznej kwoty kredytu, czyli właśnie powiększonej o ubezpieczenie i prowizję - ostrzega Expander.
Wniosek jest prosty, lecz pracochłonny: by nie dać się oskubać, czytajmy uważnie nawet to, co w bankowych tabelach napisano "drobnym drukiem".
Źródło: Expander
Źródło zdjęcia głównego: TVN24