- Spór między Skarbem Państwa a Eureko o PZU może wrócić do arbitrażu - powiedział w TVN CNBC Biznes Zdzisław Gawlik, wiceszef MSP. Stawka jest duża, bo idzie o 40 miliardów złotych.
Powrót do arbitrażu to zła wiadomość dla ministerstwa, bo spór przed sądem Polska konsekwentnie przegrywa. A to grozi koniecznością zapłaty gigantycznego, wyliczonego przez Eureko na 40 miliardów złotych, odszkodowania za niedotrzymanie umowy prywatyzacyjnej.
- Strony umówiły się na rozmowy. Te rozmowy trwały lub trwają i żeby doszło do ugody, potrzebna jest wola obu stron. Nie da się tak zawrzeć ugodę, gdy jedna strona chce, a druga nie chce, potrzeba dobrej woli obu stron - podkreślił Gawlik.
Czy zatem oznacza to, że Eureko utrudnia rozmowy? - Nie chcę tak stawiać sprawy. W rozmowach strony napotkały na pewne problemy, których na tym etapie nie są w stanie rozwiązać. Ich interesy w tym momencie są rozbieżne i do tej ugody jeszcze tak blisko nie jest - podsumował wiceminister.
Spór "z brodą"
Konflikt w sprawie PZU zaczął się niedługo po sprzedaży 30-proc. pakietu akcji PZU w listopadzie 1999 r. (wówczas na rzecz BIG Banku Gdańskiego i Eureko), gdy polski rząd zdecydował, że utrzyma kontrolę nad PZU.
Postępowanie polskiego rządu Eureko zaskarżyło do Trybunału Arbitrażowego w Londynie. W sierpniu 2005 r. Trybunał uznał, że Polska naruszyła polsko-holenderską umowę o wzajemnej ochronie inwestycji. Następną częścią arbitrażu jest kwestia odszkodowania dla Eureko, które domaga się 35,6 mld zł oraz odsetek. Łączna kwota może więc przekroczyć 40 mld zł.
Do Skarbu Państwa należy 55,09 proc. akcji PZU, a do Eureko - 33 proc. minus jedna akcja. Pozostali akcjonariusze mają 12,8 proc. akcji PZU.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES