Sejm kwadrans przed 23 przyjął nowelizację budżetu na 2009 rok. Deficyt wzrośnie z 18,18 mld zł do ponad 27 mld zł. Tegoroczne wpływy do budżetu mają być niższe o 30,1 mld zł od planowanych i mają wynieść 272,9 mld zł. Przyjęcie budżetu poprzedziła ostra debata.
- To koniec pierwszego etapu walki polskiej gospodarki z kryzysem - powiedział w Sejmie, po głosowaniu, minister finansów Jacek Rostowski. Dodał, że nowelizacja została przeprowadzona tak, że możemy być pewni, iż nie będzie potrzeby przeprowadzenia ponownej nowelizacji. Rostowski zaznaczył, że została przeprowadzona w momencie, w którym można było "bezpiecznie zwiększyć deficyt o 9 mld zł".
- Doprowadziliśmy Polskę do pewnego etapu, w którym możemy już w bardziej spokojny, zorganizowany sposób przygotowywać dalsze kroki w tej naszej walce z kryzysem światowym, największym i najgorszym kryzysem od 80 lat - podsumował głosowanie minister.
Głosowania były przeniesione z soboty na piątkowy wieczór. Jak tłumaczył marszałek Sejmu Bronisław Komorowski przeniesienie głosowań to efekt tego, że "Komisja Finansów Publicznych szybciej zakończyła pracę nad poprawkami do projektu nowelizacji budżetu".
PiS: Cięcia pod osłoną nocy
Posłowie odrzucili wszystkie poprawki zgłoszone przez posłów opozycji i poprawki złożone w formie tzw. wniosków mniejszości. W głosowaniu brało udział 421 posłów, za zmianami opowiedziało się 232 posłów, a 3 wstrzymało się od głosu
Przeniesieniu głosowań budżetowych z soboty na piątek sprzeciwiało się Prawo i Sprawiedliwość. Jak wyjaśnił rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak, głosowania, które - w ocenie posłów PiS - spowodują "wyraźne, drastyczne cięcia w sferach, dotyczących najuboższych Polaków, odbędą się pod osłoną nocy, (...) poza godzinami transmisji obrad Sejmu".
Jego zdaniem przesunięcie terminu głosowania to działanie "nastawione na to, żeby Polacy nie dowiedzieli się, gdzie rząd szuka oszczędności".
Odpowiadając na zarzuty PiS, Komorowski powiedział, że nie słyszał tego rodzaju głosów, ale "słyszał głosy posłów opozycji, którzy prosili, aby zakończyć głosowania w dniu dzisiejszym, bo jutro wyjeżdżają na urlop". Jest to ostatnie posiedzenie Sejmu przed poselskimi wakacjami, następne planowane jest pod koniec sierpnia.
Lewica poprawia
Już w czwartek marszałek Komorowski zapowiadał, że Sejm może zwołać w sobotę dodatkowe posiedzenie poświęcone nowelizacji nowego budżetu. Nie wykluczał go ze względu na ilość poprawek, jakie przygotowywała opozycja.
Poprawki do nowelizacji budżetu na 2009 r. zgłosił w piątek w drugim czytaniu klub Lewicy. Chce przywrócenia 1,5 mln zł dotacji budżetowej dla niewidomych dzieci, środków dla kombatantów, 100 mln zł na pomoc materialną dla studentów. Propozycje zmian dotyczą też wzmocnienia finansowego programu "Szklanka mleka" dla uczniów, 100 mln zł dla Narodowego Programu Stypendialnego oraz większych środków na wypoczynek dzieci i młodzieży. Lewica chce również środków dla stacji krwiodawstwa i większych pieniędzy na dopłaty do zwrotu akcyzy w paliwie rolniczym.
- Cały czas słowo wytrych - kryzys - służy wam, by zatuszować niekompetencję, nieudolność, brak wrażliwości społecznej i to jest niestety prawda o rządzie Donalda Tuska - oburzał się z trybuny sejmowej Marek Wikiński z SLD.
PiS krytykuje
Krytykę rządu wygłosiła też w imieniu Prawa i Sprawiedliwości posłanka Aleksandra Natalli-Świat: - Nowelizacja budżetu to skutek błędów popełnionych przez rząd przy tworzeniu budżetu na cały rok, który od początku był nierealny - przekonywała w Sejmie.
W ocenie jej klubu nowelizacja to skutek niewykonanych płatności z 2008 r., przeniesionych na 2009 r., fatalnego wykorzystania środków z Unii Europejskiej i niepodjęcia aktywnych działań przeciw kryzysowi. Cięcia budżetowe posłanka PiS określiła natomiast jako "chaotyczne i niespójne". - To nie jest rozwiązanie problemów, tylko zamiatanie pod dywan na następne lata - grzmiała.
Rostowski (mimo wszystko) dziękuje
Minister finansów Jacek Rostowski mówił natomiast w czasie debaty, że "w kontekście konieczności przeprowadzenia ustaw, aby skutecznie walczyć z kryzysem" rząd ma "prawo więcej wymagać od pana prezydenta niż od opozycji". - Nie dlatego, że opozycja jest zła czy słaba. Tylko dlatego, że opozycja ma prawo formułować własne projekty i konkurować z rządem. Absolutnie to uznaję i cenię - podkreślił minister.
- Myślę, że 2/3 tej sali, nawet więcej - prawie 90 proc. tej sali - podchodzi do kryzysu w poważny sposób. Możemy się różnić, ale uważamy, że jest to najważniejszy problem, który stoi przed Polską - dodał. Na zakończenie piątkowej debaty podziękował zaś wszystkim posłom za intensywną pracę nad projektem.
Nowy budżet
Zgodnie z rządowym projektem nowelizacji ustawy budżetowej, tegoroczne wpływy podatkowe będą mniejsze od zakładanych w obowiązującej ustawie o 46,6 mld. Niedobór ten resort finansów chce zrekompensować pieniędzmi z innych źródeł. Zwiększone będą - o 8,32 mld zł - tzw. dochody niepodatkowe, czyli m.in. dywidendy (o 5,3 mld zł), środki z różnic kursowych (wynik osłabienia złotego). Ponad 8 mld zł ma pochodzić z budżetu UE oraz tzw. innych źródeł. W efekcie tegoroczne wpływy do budżetu mają być niższe o 30,1 mld zł. Ostatecznie mają wynieść 272,9 mld zł, a nie ponad 303 mld zł, jak wcześniej planowano.
Nowelizacja ma ponadto usankcjonować zaplanowane przez resort finansów cięcia w wydatkach budżetowych na łączną kwotę ponad 21,13 mld zł. Z tego 10,5 mld zł to ograniczenia w rezerwach celowych, a 9,7 mld zł to oszczędności wynikające ze zmiany finansowania infrastruktury drogowej. Koszty te, zamiast budżetu, poniesie Krajowy Fundusz Drogowy.
Źródło: TVN24, PAP