W przyjętym przez rząd pakiecie antykryzysowym są rozwiązania wewnętrznie sprzeczne - uważa ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich Adam Ambrozik. - Gdyby rząd go nie przyjął, bezrobocie w Polsce mogłoby sięgnąć nawet 14 procent - zaznacza z kolei główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, Janusz Jankowiak.
Zdaniem Ambrozika, "dobrze, że rząd przyjął wreszcie pakiet antykryzysowy, ale ten pośpiech ma swoją cenę". - Z jednej strony ustawa wymaga od pracodawców, którzy zechcą skorzystać z pomocy finansowej, przedstawienia planu restrukturyzacji, a z drugiej wymaga, aby przez 12 miesięcy po ustaniu subsydiowania utrzymywał on stan zatrudnienia. W wielu wypadkach to wzajemnie się wyklucza - powiedział ekspert KPP.
Wskazał również na problem związany z tym, że firma, która chce dostać subsydia, nie może mieć zaległości wobec ZUS oraz urzędów skarbowych. - To kuriozalny wymóg, gdyż przedsiębiorstwo, które popadło w kłopoty finansowe, przede wszystkim przestaje płacić składki na ZUS i podatki - powiedział Ambrozik.
Pakiet potrzebny
Jak jednak podkreśla Janusz Jankowiak z Polskiej Rady Biznesu, "złagodzi napięcie na rynku pracy". - Dobrze oceniam ten pakiet. Będzie działał korzystnie na gospodarkę. Jest dobry dla konkurencyjności polskich gospodarstw i dobry dla pracowników - powiedział. Dodał, że gdyby tych rozwiązań nie było, bezrobocie na koniec tego roku mogłoby sięgnąć 14 proc. - Jeżeli te rozwiązania zaczną funkcjonować w drugiej połowie roku, to - mam nadzieję - bezrobocie uda się ograniczać. O ile? Nie potrafię powiedzieć - powiedział.
Wyjaśnił, że to zależy od tego, czy zakłady, które będą chciały skorzystać z pomocy, będą mogły to zrobić.
Także zdaniem Ireneusza Jabłońskiego z Centrum im. Adama Smitha, pakiet jest korzystny w części dotyczącej elastycznego czasu pracy, ale ryzykowne są rozwiązania w sprawie subwencji i dotacji. - Nie będziemy potrafili ocenić, które przedsiębiorstwa upadają lub są zagrożone upadłością ze względu na kryzys, a które ze względu na zły zarząd. Te firmy, które obiektywnie są dotknięte sytuacją zewnętrzną, jak i te, które subiektywnie wypracowały tę sytuację negatywną, będą miały takie same prawa do korzystania z pieniędzy, zgromadzonych w funduszu - powiedział.
"To polityka"
Z kolei w ocenie przewodniczącego OPZZ Jana Guza, pakiet antykryzysowy to "polityka". - Zbliżają się wybory do Europarlamentu, więc rząd śpieszy się i przedstawia zaledwie kilka przyjętych ustaw jako pakiet antykryzysowy - powiedział. Zaznaczył jednak, że cieszy się, iż "rząd zdecydował się jednak po wielu miesiącach pakiet przyjąć".
- Są w nim jednak rozwiązania będące czystym zabiegiem socjotechnicznym, jak np. 24-miesięczny maksymalny czas, na jaki będą mogły być zawierane umowy na czas określony. Nadal będą więc ludzie, którzy już teraz są zatrudnieni na 10 lat i ograniczenie pakietowe nie będzie miało na to żadnego wpływu - powiedział Guz.
Jego zdaniem, "istotnym brakiem jest to, że rząd nie przyjął dotychczas przepisów o negocjacyjnym systemie kształtowania wynagrodzeń, ustalaniu płacy minimalnej, wsparcia najuboższych, którzy wskutek kryzysu tracą pracę".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24