PiS się nie udało, uda się Platformie? - Ministerstwo Finansów potwierdziło, że analizuje wprowadzenie kas fiskalnych w prywatnych gabinetach lekarskich - czytamy w "Pulsie Biznesu". Reakcja lekarzy jest pewna. Nosem kręcą też ekonomiści.
O pomysłach resortu w tej sprawie poinformował wiceminister finansów Maciej Grabowski. - Do końca grudnia 2009 roku obowiązuje zwolnienie z ewidencjonowanie usług ochrony zdrowia za pomocą kas fiskalnych. Analizowany jest jednak problem zastosowania kas. Gdy zaistnieją okoliczności umożliwiające właściwe egzekwowanie tego obowiązku, zakończy się zwolnienie z kas - mówi Grabowski. Nie podał jednak kiedy zakończą się analizy, ani jaki byłby koszt dla państwa, czy wpływy. Teraz państwo dopłaca do każdej kasy 700 zł.
Można, ale po co?
Pomysł ministerstwa niezbyt podoba się specjalistom. - Kasy fiskalne należy instalować tam, gdzie występuje masowość sprzedaży na rzecz konsumentów, np. w supermarketach. Nie ma sensu wprowadzać ich w gabinetach lekarskich, ponieważ nie spełnią swojego zadania - mówi prof. Witold Modzelewski, który wprowadził w Polsce system kas fiskalnych. - Chyba znowu uaktywniło się lobby ich producentów - dodaje.
Podobnego zdania jest Arkadiusz Michaliszyn, doradca podatkowy z CMS Cameron McKenna. - Instalowanie ich u lekarzy nie ma większego sensu - mówi ekspert.
To już było
Pomysł, który analizuje Ministerstwo Finansów nie nie jest nowy. Podobne rozwiązanie chciał wprowadzić kilka lat temu rząd Prawa i Sprawiedliwości. Ówczesna minister finansów wobec oporu lekarzy tonowała sytuację tłumacząc, że nie miałyby to być tradycyjne kasy fiskalne, ale urządzenia "rejestrujące zdarzenia medyczne", bo - jak podkreślała - zgodnie z prawem Unii Europejskiej usługi opieki zdrowotnej są wyłączone z podatku VAT.
Źródło: Puls Biznesu
Źródło zdjęcia głównego: TVN24