Jeśli Ukraina utraci Krym, to wraz z nim straci nadzieję na zmniejszenie zależności energetycznej od Rosji. Na dnie Morza Czarnego otaczającego półwysep znajdują się bowiem znaczne złoża ropy i gazu.
Jeszcze na krótko przed odsunięciem od władzy prezydenta Wiktora Janukowycza, Ukraina finalizowała rozmowy w sprawie wydobycia ropy i gazu na Morzu Czarnym z największymi światowymi koncernami energetycznymi - Exxon Mobil i Royal Dutch Shell.
Firmy były gotowe wydać ponad 700 mln dolarów na przeprowadzenie dwóch odwiertów na południowy-zachód od Krymu. Dziś wydobycie stoi pod znakiem zapytania.
Cios dla Ukrainy
Exxon i Shell są zainteresowane wydobyciem z pola Skifska, rozciągającego się od zachodnich wybrzeży Półwyspu Krymskiego aż po wybrzeże Rumunii. - Najbardziej perspektywiczny obszar wydobywczy położony jest pod krymskimi wodami terytorialnymi - podkreśla analityk Julian Lee z Center for Global Energy Studies, cytowany przez Bloomberg Businessweek. Jak dodaje, utrata tych wód byłaby ciosem dla Ukrainy. Ukraina szacuje, że produkcja ropy i gazu z koncesji Skifska, łącznie z wydobyciem z innego podmorskiego złoża - Foros, może osiągnąć 7 mln ton ekwiwalentu ropy. To 20 proc. rocznego importu gazu przez Ukrainę, który sprowadzany jest głównie z Rosji. Obecna sytuacja na Ukrainie nie służy jednak inwestycjom w wydobycie. - Nikt nie będzie narażał ludzi na ryzyko, nikt nie zainwestuje w wiercenia lub jakąkolwiek działalność poszukiwawczą nie mając pewności, że zawarte kontrakty pozostaną w mocy" - dodaje Lee. Regionem zainteresowany jest też włoski koncern Eni, który w ubiegłym roku otrzymał zgodę na poszukiwania surowca u wschodnich wybrzeży Krymu. - Obserwujemy, czy sytuacja zacznie się stabilizować - powiedział w wywiadzie dla CNN dyrektor z Eni Paolo Scaroni.
Inne złoża
Eksperci węgierskiego think-tanku Centre for Fair Political Analysis (CFPA) podkreślają, że duże ilości gazu znajdują się także na dnie Morza Azowskiego - w miejscu, gdzie woda jest wyjątkowo płytka (Morze Azowskie to część Morza Czarnego, znajdująca się u wybrzeży Ukrainy oraz Rosji). "Wszystkie zasoby węglowodorów znajdują się na płytkich wodach szelfu kontynentalnego, dzięki czemu koszty wydobycia ropy i gazu są znacząco niższe niż w innych, głębszych obszarach Morza Czarnego" - wskazują eksperci CFPA w swojej analizie.
Ich zdaniem ukraińscy decydenci doskonale zdają sobie sprawę ze znaczenia Krymu jako szansy na ograniczenie zależności energetycznej od Rosji. Dlatego Kijów będzie walczył o Półwysep Krymski zaciekle nie tylko z uwagi na to, że jest częścią terytorium Ukrainy, ale także na "skarby", jakie kryją się pod dnem morza.
Potrzeby Ukrainy
Ukraina zużywa rocznie ponad 50 mld metrów sześciennych gazu (wartych 20 mld dolarów po obecnych europejskich cenach), z czego ponad połowę sprowadza z Rosji. Kraj ma największy na świecie system gazociągów tranzytowych, zarządzanych przez państwową spółkę Naftohaz Ukrainy. System zasadniczo odbiera gaz ze wschodu - Rosji i Azji Środkowej - i przesyła go do Europy Środkowej i na Bałkany. Ukraina przez lata opierała się Gazpromowi, który chciał przejąć kontrolę nad jej gazociągami. W rezultacie Rosjanie zdecydowali się na dwa bardzo drogie przedsięwzięcia, które uniezależniają ich od ukraińskiego tranzytu: działający już Nord Stream pod Bałtykiem i South Stream pod Morzem Czarnym. O cenie, jaką gotowi są za to zapłacić, świadczy szacunkowy koszt tego ostatniego projektu - ok. 35 mld dol.
Autor: mn/klim/ / Źródło: PAP