Gazprom wznawia dostawy gazu na Białoruś w pełnym wymiarze - ogłosiła rzeczniczka Kremla. Wcześniej wicepremier Białorusi Uładzimir Siemaszko oświadczył, że jego kraj spłacił długi za gaz. Także Gazprom poinformował o spłacie swoich długów wobec Białorusi, jednak Mińsk nie potwierdził przelewu. Jeśli nie nastąpi to do 13 miejscowego czasu - grozi odcięciem tranzytu.
Podając informację o wznowieniu dostaw, rzeczniczka Kremla Natalia Timakowa potwierdziła, że wcześniej nastąpiła całkowita spłata długu Białorusi. - (Prezes Gazpromu Aleksiej) Miller podczas rozmowy telefonicznej poinformował prezydenta (Dmitrija Miedwiediewa), że strona białoruska całkowicie zapłaciła za dostawy gazu zgodnie z kontraktem i Gazprom podjął decyzję o wznowieniu dostaw gazu na Białoruś w pełnym wymiarze - powiedziała Timakowa.
O spłacie długu jeszcze wieczorem informował wicepremier Białorusi Uładzimir Siemaszko. Jednak jednocześnie zaznaczył on, że po spłacie swojego długu Mińsk czeka na spłatę długu Gazpromu za tranzyt gazu i jeśli nie nastąpi to w czwartek do 9 rano (czasu polskiego), to Białoruś wstrzyma przesył przez swoje terytorium. Wicepremier użył określenia "tranzyt surowca węglowodorowego", co może oznaczać także przesył ropy naftowej.
Krótko po tym terminie z Moskwy nadeszła lakoniczna informacja, powołująca się na źródła w Gazpromie: Rosja zapłaciła Białorusi dług za tranzyt gazu przez białoruskie terytorium. Jak powiedział rzecznik koncernu Siergiej Kuprijanow, Gazprom zapłacił 228 mln dolarów, według stawki 1,45 dol. za przesył tysiąca metrów sześciennych na odległość 100 km.
Kilkadziesiąt minut później firma Biełtransgaz potwierdziła, że Gazprom uregulował dług za tranzyt gazu. Jednak wicepremier Białorusi Uładzimir Siemaszko stwierdził, że jego kraj do tej pory nie dostał oficjalnego powiadomienia o przelaniu długu. - Dostaliśmy informacje z mediów i będziemy czekać jeszcze dwie godziny - do godz. 13 (godz. 14 czasu polskiego). Jeśli nie będzie oficjalnego komunikatu, zaczniemy ograniczać tranzyt rosyjskiego gazu - powiedział wicepremier.
Uładzimir Siemaszko podkreślił też, że według obliczeń strony białoruskiej Gazprom powinien zapłacić za tranzyt 260 mln dolarów.
Obie strony stosują różne wysokości stawek za przesył surowca. Do listopada 2009 roku Gazprom płacił - w zależności od magistrali - 1,45 i 0,43 dolarów za przesył 1000 metrów sześciennych gazu na odległość 100 km. Mińsk jednak jednostronnie podniósł wówczas stawkę tranzytową dla magistrali Biełtransgazu do 1,88 dolara. Rosyjski koncern nie zaakceptował podwyżki i nadal próbuje płacić 1,45 USD. Strona rosyjska twierdzi, że taka opłata powinna obowiązywać do 2011 roku, a jej ewentualna zmiana może nastąpić w drodze negocjacji.
Według białoruskich władz, dług Gazpromu powstał w dwóch ostatnich miesiącach ubiegłego roku i przez pięć miesięcy obecnego. Białoruś wówczas naliczała należności według nowej, podwyższonej stawki.
Źródło: PAP, TVN CNBC Biznes, tvn24.pl