Dwa dni z rzędu mocno drożała ropa naftowa, ale we wtorek wieczorem polskiego czasu jej ceny znowu spadły. Analitycy wzrost cen ropy uznają to za reakcję na działania podejmowane przez rządy na świecie, by pomóc sektorowi bankowemu. Skoro banki zaczną znowu udzielać kredytów, oddali się widmo recesji, więc zwiększy się popyt na ropę. Pojawiają się jednak prognozy mówiące, że "czarne złoto" będzie jeszcze tańsze niż obecnie.
- Na rynkach akcji mieliśmy z tego powodu bardzo silne odbicie stąd nadzieje, że być może już osiągnęliśmy dno - mówi Toby Hassall, analityk Commodity Warrants Australia Ltd. komentując poniedziałkowe i wtorkowe wzrosty.
Z tym poglądem - w dłuższym terminie - nie zgadzają się jednak analitycy banku Barclays. Tną prognozy cen ropy naftowej notowanej na giełdzie w Nowym Jorku o 17 proc. w stosunku do poprzednich przewidywań.
Zdaniem analityka Barclays Jamesa Crandella, średnie ceny ropy naftowej w 2009 r. wyniosą 75 dolarów za baryłkę.
Baryłka lekkiej ropy WTI na NYMEX w Nowym Jorku w dostawach na listopad, w handlu elektronicznym, drożała we wtorek rano czasu europejskiego o 2,49 USD, czyli 3,1 proc., do 83,68 USD. Jednak o 21.30 naszego czasu jej cena spadła do 78,63 dolarów.
W ciągu ostatnich dwóch sesji kontrakt ten zwyżkował o 6,2 proc., najmocniej od 22 września.
Rok do roku ceny ropy są obecnie niższe o ponad 4 proc. W stosunku do rekordowych 147,27 USD/b, notowanych 11 lipca, ceny ropy są niższe o 44 proc. W piątek baryłka ropy kosztowała 77,77 dolara.
Źródło: PAP