Cena ropy naftowej w piątek idzie w górę po największym tygodniowym spadku od grudnia ubiegłego roku. Zmiana trendu jest o tyle zaskakująca, że z gospodarki napływają coraz gorsze dane. Nadzieją są plany pomocowe rządów.
Baryłka lekkiej ropy West Texas Intermediate w dostawach na marzec w handlu elektronicznym na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku zdrożała w piątek rano czasu europejskiego o 65 centów - do 34,63 dol.
W czwartek kontrakt zniżkował aż o 5,5 proc. do 33,98 USD za baryłkę, najniższego poziomu zamknięcia od 19 grudnia ubiegłego roku. W całym tygodniu ropa staniała aż o 14 proc., co jest największym spadkiem ceny surowca od 19 grudnia.
Od początku roku cena baryłki spadła spadła o 22 proc., a rok do roku jest tańsza o 63 proc.
Promyk nadziei
Eksperci tłumaczą wzrost cen tym, że globalni inwestorzy mogą odzyskiwać nadzieje, mimo napływających złych danych ze światowej gospodarki, że jej spowolnienie nie będzie tak duże, jak przewidują najczarniejsze scenariusze.
- Wskaźniki ekonomiczne w rozwiniętych gospodarkach pozostają słabe, mimo tego jednak cena ropy idzie w górę. Przedwczesne jest jednak stwierdzenie, że ropa sięgnęła dna - mówi David Moore z Commonwealth Bank of Australia. Zwraca uwagę jednak, że uchwalane plany stymulowania gospodarek , zwłaszcza amerykański, rozbudzają pewne nadzieje.
Źródło: PAP, BBC
Źródło zdjęcia głównego: TVN24