Komisja Europejska przeprowadzi kontrole u polskich rolników, którzy ubiegali się o unijne rekompensaty w związku z rosyjskim embargiem na żywność. Audyt to efekt zbyt dużej - zdaniem KE - liczby wniosków o odszkodowania z zawyżoną wyceną strat.
Minister rolnictwa Marek Sawicki poinformował, że do 15 października zostaną przeprowadzone kontrole u rolników ubiegających się o unijne rekompensaty w związku z rosyjskim embargiem na żywność. Potwierdził, że Komisja Europejska zapowiedziała przeprowadzenie za 2-3 tygodnie audytu w Polsce.
- O ten audyt jestem spokojny, bo mamy już doświadczenie i znajomość unijnych przepisów prawnych i ich niedoskonałości - powiedział minister.
Zawyżone ceny?
Sawicki pytany przez dziennikarzy, czy polscy rolnicy nie zawyżyli swoich wycen (skąd mogłyby wynikać problemy z uzyskaniem rekompensat) odpowiedział, że rolnicy złożyli zgłoszenia zgodnie z rozporządzeniem unijnym. Dodał, że polscy rolnicy zrobili to w szybszym tempie niż w innych krajów unijnych, stąd zaskoczenie unijnych urzędników skalą zgłoszeń. Podkreślił, że żadne ze zgłoszeń nie było niezgodne z unijnymi przepisami. Tłumaczył, że jeżeli polscy rolnicy produkują ponad 2,5 mln t jabłek, warzywa uprawia ponad 200 tys. rolników, a chęć skorzystania zgłosiło do 4 września ok. 12 tys. rolników, to jest to zaledwie około 10 proc. producentów. Jak mówił, wartość eksportu do Rosji wyniosła (w 2013 r.) 1,3 mld euro, a w segmencie owoców i warzyw - 840 mln euro., Polska zaś składa zapotrzebowanie na 140 mln euro, co - zdaniem Sawickiego - jest uczciwe.
Wycena strat
Minister zaznaczył, że w zgłoszeniach nie było wyceny strat, było to tylko informacja o chęci wycofania (swoich produktów z rynku), a poziom rekompensat określiła Komisja Europejska. Jak mówił, KE uruchomiła środki w wysokości 125 mln euro tłumacząc, że jeżeli będzie więcej zgłoszeń, to nastąpi redukcja wartości rekompensat. Dodatkowo podzielono rolników na zrzeszonych i niezrzeszonych. Rolnicy, którzy nie są członkami organizacji producenckich mają otrzymać o połowę mniejsze rekompensaty niż pozostali. "Trudno się dziwić, że jeżeli jeszcze dojdzie do tego redukcja rekompensat, wielu polskich rolników zrezygnuje z tej rekompensaty" - powiedział Sawicki.
Zdestabilizowany rynek
Zauważył, że jeżeli ma ona wynosić zaledwie kilka groszy (7-8 eurocentów za kg jabłek, pomidorów czy ogórków) to nawet na zdestabilizowanym rynku produkty te można sprzedać drożej. W opinii szefa resortu rolnictwa, instrument stabilizacji rynku został przez Komisję Europejską źle użyty. - Urzędnicy, a szczególnie komisarz ds. rolnictwa UE Dacian Ciolos, na tyle pomylili się i na tyle przygotowali źle ten instrument, że proponując kolejne 125 mln przez kolejne dwa tygodnie nie są w stanie ustalić z którego budżetu mają pochodzić środki i w jakim zakresie - stwierdził Sawicki. Według Sawickiego, KE miała do dyspozycji kilka możliwości: m.in. wykorzystanie rezerwy kryzysowej w wysokości 425 mln euro. Nie zostanie ona wykorzystana, gdyż w połowie października zostanie rozwiązana i kolejne środki na pomoc dla europejskich rolników będą już pochodziły z budżetu 2015 roku.
Polityczny błąd?
- Widać, że (komisarz) Ciolos, chce stabilizować rynek, po 2-3 miesiącach od jego destabilizacji z użyciem środków budżetowych roku 2015. Na tym polega polityczny błąd i tego błędu nie pozwolę przerzucić ani na polskich rolników, ani na polskich przedsiębiorców - podkreślił minister. Zaznaczył, że dotychczas KE przeznaczyła 125 mln na rekompensaty dla producentów owoców i warzyw, 34 mln dla producentów nektarynek i 30 mln euro dla sektora mleczarskiego, jednak do dziś nie uruchomiła tych pieniędzy.
Autor: msz//km / Źródło: PAP