Walka z biurokracją i bezrobociem, "radykalna zmiana polityki gospodarczej" i "odważne" reformy - taki plan przedstawił w poniedziałek w expose nowy premier Włoch Matteo Renzi. Ostrej krytyce poddał włoską klasę polityczną, zarzucając jej oderwanie od rzeczywistości.
W całkowicie improwizowanym przemówieniu poprzedzającym głosowanie nad wotum zaufania dla zaprzysiężonego w sobotę rządu jego 39-letni szef mówił o Włoszech jako kraju "spętanym łańcuchami biurokracji", w którym nawet na zgodę na otwarcie magazynu "trzeba czekać wieki". - Jesteśmy rdzewiejącym krajem, który ugrzązł w duszącej biurokracji - dodał.
Ze wszystkim do jutra
Matteo Renzi powiedział, że we włoskiej polityce dominuje tendencja, by wszystko odkładać na potem, gdyż nie ma poczucia potrzeby natychmiastowych działań. Zaprotestował przeciwko "propagandowym hasłom" głoszonym przez populistyczny parlamentarny Ruch Pięciu Gwiazd, a do jego senatorów apelował, aby mieli odwagę spojrzeć w oczy ojcu rodziny, który stracił pracę.
- Słowo polityka to nie może być przekleństwo, polityka nie może dalej tracić twarzy - oświadczył Renzi. Podkreślił, że we Włoszech po jednej stronie znajduje się "kasta polityków", a po drugiej - rodziny, borykające się na co dzień z problemami. Politycy - dodał - muszą mieć odwagę "stanąć do konfrontacji" z rodzinami i z nauczycielami.
- Rozmawialiście kiedyś z nauczycielami, posłuchaliście tego, co oni mówią? - pytał premier senatorów. Wyraził przekonanie, że pracy tej grupy zawodowej, pogrążonej w ogromnych trudnościach finansowych, "trzeba przywrócić należną jej wartość społeczną".
Los nauczycieli
Szef rządu, który wiele miejsce w swym wystąpieniu poświęcił szkolnictwu, zapowiedział, że w każdą środę będzie odwiedzał szkoły, tak, jak robił to dotąd jako burmistrz Florencji. Dodał, że wiele budynków szkolnych rozpada się, ale nie można ich wyremontować z powodu przeszkód biurokratycznych.
- W obliczu kryzysu trzeba zacząć odbudowę kraju od szkół - oświadczył najmłodszy premier w historii Włoch.
Apelował, by "wyjść z chóru narzekań" i przystąpić do działania. Konieczna jego zdaniem jest "radykalna zmiana polityki gospodarczej" i stanowcza walka z bezrobociem. - Kto był w fabryce czy spotkał się z robotnikami wie dobrze o tym, że cyfry dotyczące bezrobocia to nie tylko liczby, ale obraz bezlitosnej, wyniszczającej sytuacji - powiedział szef rządu.
Czyniąc aluzję do lat rządów Silvio Berlusconiego i skandali obyczajowych z jego udziałem, zauważył: - Kiedy ktoś się bawił, PKB spadało, rosło bezrobocie wśród młodzieży, a ogólny wskaźnik bezrobocia wzrósł o 6,7 pkt proc. do 12,6 proc.. - To nie są liczby obrazujące kryzys, to jest krach - ocenił Renzi.
Więcej inwestycji
Premier wyraził przekonanie, że trzeba uczynić wszystko, by przyciągnąć inwestycje do Włoch. Skrytykował dominującą jego zdaniem w Italii postawę "obrony interesu narodowego" poprzez niedopuszczanie do takich inwestycji. - Odważny, bogaty kraj tego się nie boi - oświadczył. Tymczasem - dodał - "podnoszą się okrzyki: biada obcemu".
Mówiąc o zamiarze przedstawienia odważnej wizji państwa, premier podkreślił, że Włochy muszą opuścić przedostatnie miejsce w klasyfikacji OECD pod względem zdolności do przyciągania inwestycji. - Jesteśmy uważani za granicą za wspaniały kraj na wakacje. Ale czy jest kraj potencjalnie bardziej atrakcyjny od naszego, zdolny łączyć dobre życie z geniuszem i innowacją? - pytał premier.
Włochy muszą "zrobić porządek u siebie w domu nie dla Unii Europejskiej czy dla kanclerz Angeli Merkel, ale z szacunku dla naszych dzieci i tych, którzy przyjdą po nas - podkreślił. - Musimy wyzwolić się z myślenia o Europie jako macosze. Nie możemy wyobrażać sobie, że ktoś inny rozwiąże nasze problemy - powiedział najmłodszy premier w całej Unii.
Zadeklarował: Jeśli przegramy to wyzwanie, wina będzie wyłącznie moja.
Premier Matteo Renzi część ponadgodzinnego przemówienia wygłosił trzymając rękę w kieszeni, co – jak odnotowano - wywołało zadziwienie w majestatycznym Senacie.
Autor: mn//gry / Źródło: PAP