Unia Europejska udzieli po raz kolejny pomocy finansowej dla Łotwy. Wsparcie z Unii oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego to ostatnia nadzieja dla kraju, który stanął na skraju bankructwa. Tymczasem tysiące Łotyszy protestowały przeciwko drastycznym cięciom w budżetówce, które są warunkiem unijnej pomocy.
Łotwa otrzyma drugą część pakietu pomocy, której wartość opiewa na 1,2 miliarda euro.
Jednak warunkiem otrzymania wsparcia jest dokonanie przez władze w Rydze radykalnych cięć budżetowych, sięgających 500 mln łatów (ponad 700 mln euro). Cięcia mają m.in. obniżyć o dalsze 20 proc. pensje pracowników sektora budżetowego, o 10 proc. emerytury, a inne wydatki budżetowe ograniczyć o 40 proc.
Protestują
W czwartek przeciwko decyzji rządu o obniżce pensji, emerytur i innych świadczeń socjalnych protestowały tysiące Łotyszy. Na pokojowej manifestacji w centrum Rygi liderzy związków zawodowych wezwali rząd do ustąpienia. Wśród około 5 tys. demonstrantów byli nauczyciele, emeryci, lekarze i inni pracownicy sektora państwowego.
- To koszmar. Nie wiem, jak mam dalej żyć - powiedziała cytowana przez agencję Reutera 82-letnia Maria Bogdanowa, której emerytura zmniejszy się teraz do 180 łatów (360 USD). Jak mówi kobieta, do przeżycia potrzebuje około 300 łatów.
Do tłumu próbował przemówić minister finansów Einars Repszy, jednak manifestanci wygwizdali. Manifestanci przynieśli ze sobą transparenty z wypisanymi hasłami: "Nie okradajcie biednych emerytów", "Szczęśliwi nauczyciele = dobra edukacja".
"Ręce precz od naszych pensji"! - krzyczeli.
Pierwsza pomoc - niewystarczająca
W ubiegłym roku Łotwa otrzymała od Unii i Międzynarodowego Funduszu Walutowego pakiet pomocowy wartości 7,5 miliarda euro, który był realizowany stopniowo.
Pomoc ta jednak okazała się niewystarczająca. Łotewska gospodarka skurczyła się w pierwszym kwartale tego roku o 18 procent.
Źródło: Reuters, PAP, TVN CNBC Biznes