Najmniej czasu w korkach spędzają mieszkańcy Katowic i Łodzi, najwięcej - Warszawy i Wrocławia, wynika z najnowszego raportu Deloitte. Stanie w korkach kosztuje nas 4,2 mld zł rocznie. Wszędzie kierowcy narzekają na złą organizację sygnalizacji świetlnej i brak parkingów.
Deloitte przeprowadziła analizę stania w korkach w Warszawie, Łodzi, Wrocławiu, Krakowie, Katowicach, Poznaniu i Gdańsku.
- Pracujący w siedmiu polskich miastach tracili w korkach w 2010 roku średnio 16 mln zł dziennie, co daje kwotę 351 mln zł miesięcznie i ponad 4,2 mld zł rocznie - powiedział w czwartek dziennikarzom wiceprezes Deloitte Rafał Antczak, prezentując raport "Korki w 7 największych miastach Polski".
Jak podkreślił, koszt korków dla gospodarki, z uwzględnieniem podatków nakładanych na paliwa i płaconych do budżetu, zamknął się sumą prawie 3,7 mld zł w 2010 roku.
Rocznie tracimy średnia pensję
- Wychodzi, że w korkach tracimy średnio, jako mieszkańcy, kierowcy 3000 złotych rocznie. Czyli średnia miesięczna płaca w Polsce jest tracona w korkach - mówi w TVN CNBC Antczak.
A władze miast - mimo przeznaczania na rozbudowę dróg coraz większych pieniędzy - z korkami nie potrafią sobie poradzić.
- Średnio 21 procent budżetów miast jest wydawanych na transport. To są gigantyczne sumy. Czekaliśmy, żeby zobaczyć, czy te pieniądze przyniosą rezultat. Otóż nie przynoszą rezultatu dlatego, że korki są coraz większe - dodaje Antczak.
Koszmar świetlnej sygnalizacji
Raport wskazuje, że największą bolączką kierowców jest zła organizacja sygnalizacji świetlnej.
- W Warszawie zjazd z lewego pasa na ulicy Marynarskiej w Postępu przy zielonym świetle trwa 9 sekund. W stolicy są miejsca, które permanentnie są zakorkowane - powiedział. Z raportu wynika, że takimi miejscami w stolicy są m.in. ul. Grójecka na odcinku od pl. Narutowicza do ronda Zawiszy, ul. Marynarska na trasie Żwirki i Wigury-Postępu, Al. Jerozolimskie na odcinku Al. Jana Pawła II - Towarowa, czy ul. Towarowa od Kasprzaka do Al. Jerozolimskich.
Badanie pokazuje, że w trakcie szczytu porannego między 7.30 do 9.30 w Warszawie do 15 min. jest dłuższy przejazd na 10-km odcinku, gdy w Katowicach jest to do 4 min.
- Katowice mają niezłą infrastrukturę drogową, są jedynym miastem w Polsce, które mają opracowaną strategię transportową - zauważył Antczak.
Gdzie bus-pasy zrobiono z głową?
W raporcie przedstawiono także wyniki badania mieszkańców pod względem zadowolenia z transportu i jego organizacji. Średnia ocena dotyczących transportu publicznego jest stosunkowo niska i wynosi 3,23 pkt., w 5-stopniowej skali. Oczekiwania mieszkańców Krakowa i Poznania zostały zaspokojone w najwyższym stopniu, najniższe oceny przyznali pasażerowie w Katowicach i Łodzi.
- W Krakowie mieszkańcy uznali, że wprowadzenie bus-pasów znacznie poprawiło transport uliczny, a w Warszawie pogorszyło. Wynika to z tego, że w Krakowie bus-pasy zostały usytuowane na torach tramwajowych - zgodnie z modelem europejskim - a w stolicy wydzielono oddzielny taki pas, kosztem jezdni - powiedział.
Eksperci Deloitte twierdzą, że transport w miastach można usprawnić, bez konieczności ponoszenia dużych nakładów finansowych. W tym celu należy usprawnić koordynację miejskich spółek transportowych (np. autobusowych i tramwajowych) oraz zwiększyć efektywność wykorzystania taboru. Proponują też ujednolicić znaki drogowe, dopuszczalną prędkość w mieście oraz zwiększyć płynność w sygnalizacji świetlnej.
Źródło: PAP, TVN CNBC
Źródło zdjęcia głównego: TVN24