Na początku lipca Jerzy Pruski został odwołany z funkcji prezesa PKO BP. Spekulacjom dotyczącym powodów zwolnienia nie było końca. Według informacji "Pulsu Biznesu", Pruski stracił pracę, bo nie udało mu się kupić AIG Polska.
Według "Pulsu Biznesu", to nie konflikt wokół dywidendy z zysku PKO BP był powodem odwołania Pruskiego przez walne zgromadzenie akcjonariuszy, których "połowę stanowi" minister skarbu.
Dotychczasowe, głównie medialne, spekulacje wyglądały mniej więcej tak: Pruski rekomendując wypłatę jako dywidendy prawie całego ubiegłorocznego zysku PKO BP (2,88 mld zł - red.) przypodobał się ministrowi finansów Jackowi Rostowskiemu, który szuka pieniędzy na łatanie budżetu, gdzie tylko może. Naraził się jednak ministrowi skarbu Aleksandrowi Gradowi, który nie chciał drenować banku z pieniędzy.
Ministrowie mieli więc postanowić, że dywidenda będzie o jedną trzecią mniejsza (co miało zadowolić Grada), ale Pruski straci stanowisko (co z kolei miało być na rękę Rostowskiemu).
A mógł kupić...
Z informacji "PB" wynika, że los prezesów (poza Pruskim odwołany został też wiceprezes Tomasz Mirończuk - red.) i tak był już przypieczętowany. Dywidenda była ostatnim kamyczkiem, który wywołał lawinę i spowodował obie dymisje. Wcale nie najważniejszym. Chmury nad Jerzym Pruskim zbierały się już od kilku miesięcy. A chmury miał przywiać kryzys, który poturbował wiele instytucji finansowych, ale PKO BP nie naruszył. Pruski jednak tego nie wykorzystał.
W październiku PKO poinformował, że złożył ofertę kupna AIG Bank Polska. Miał dać za niego 1,6 mld zł, z opcją, że będzie negocjował zbicie ceny. Pod koniec stycznia prezes Pruski zawiadomił resort skarbu, że utargował jeszcze 300 mln zł i że kupuje bank. Wtedy jednak rada nadzorcza zaczęła zadawać pytania, jaka jest aktualna wycena księgowa banku, jakie są aktywa, biznesplan itd. Ponieważ szef PKO BP nie podał szczegółów, negocjacje zostały przedłużone.
- Negocjacje prowadzone były w sposób absolutnie profesjonalny z wielką starannością - mówi gazecie pracownik banku, który również zna przebieg transakcji.
- Nie może być mowy o staranności, kiedy kupujący nawet nie sprawdził w Biurze Informacji Kredytowej, jak klienci AIG spłacają kredyty. Zostało to zrobione dopiero w kwietniu - dodaje inny informator dziennika.
Wtedy też PKO BP poinformował, że rezygnuje z zakupu, nie uzasadniając decyzji. Nieoficjalnie mówiło się, że z powodu pogarszającej się jakości portfela kredytowego AIG - podaje gazeta.
Źródło: Puls Biznesu
Źródło zdjęcia głównego: TVN24