Nagle i bez podania przyczyn - w taki sposób swoje stanowiska stracili we wtorek prezes PKO BP Jerzy Pruski i jego zastępca, Tomasz Mironczuk. Media i analitycy gorąco spekulują, co było powodem obu dymisji. Tymczasem resort skarbu oczekuje od członków rady nadzorczej PKO BP... przedstawienia powodów odwołania Pruskiego.
"Dziennik", powołując się na uzyskane nieoficjalnie informacje z Ministerstwa Skarbu, wyjaśnia, że bezpośrednim powodem był zatarg szefa PKO BP z ministrem skarbu w sprawie dywidendy z zysku PKO BP za ubiegły rok. Na początku roku Pruski całkowicie wykluczał wypłatę dywidendy, ale w czerwcu diametralnie zmienił zdanie. Zaproponował akcjonariuszom sporą kwotę 2,88 mld zł. Powszechnie odebrano to jako gest w kierunku ministra finansów Jacka Rostowskiego, który właśnie potrzebuje pieniędzy, by załatać dziurę w budżecie.
Pomysł wypłaty dywidendy zdecydowanie nie spodobał się jednak ministrowi skarbu. Zwłaszcza, że Pruski nie konsultował go z ministrem Gradem - wynika z informacji zebranych w resorcie skarbu przez "Dziennik".
Jak przepadła dywidenda, a potem prezes
W połowie czerwca rada nadzorcza banku nie udzieliła Pruskiemu absolutorium, a następnie walne zgromadzenie akcjonariuszy (większość głosów ma tam resort skarbu) pogrzebało pomysł wypłaty dywidendy w takiej wysokości. Wypłacono natomiast sumę prawie trzykrotnie mniejszą niż proponował Pruski i zarząd.
Ostatecznie Pruski zyskał absolutorium, ale - jak pisze "Dz" - we wtorek rada przypomniała sobie jego wcześniejsze grzechy. Chodzi m.in. o umowę z bankiem inwestycyjnym, J.P. Morgan, który ma doradzać przy nowej emisji akcji PKO. To ten bank jest podejrzewany o spekulacyjne ataki na złotego.
Pruskiemu oraz jego zastępcy wypomniano też plany zakupu AIG Banku. Ta amerykańska instytucja finansowa - przypomina "Dziennik" - ratując się przed bankructwem, sprzedaje swoje zagraniczne oddziały. Jednak zakupowi polskiego oddziału banku za miliard zł sprzeciwiło się Ministerstwo Skarbu, które uznało, że to za wysoka cena.
Premier: Ja nie układam kadr w bankach
We wtorek rano minister Grad spotkał się z premierem. Rozmowa dotyczyła m.in. prezesa PKO BP - twierdzi "Dz". Pytany w środę o komentarz do odwołania prezesa PKO BP Donald Tusk uciął krótko: - Ja nie układam kadr w polskich bankach.
Od sprawy odcina się również minister Grad. - To decyzja rady nadzorczej, która podejmuje suwerenne decyzje - stwierdził minister. Przyznał jednak, że "dochodziło do pewnych napięć" między zarządem a radą nadzorczą banku. Grad zdementował natomiast informacje, jakoby istniał jakiś konflikt pomiędzy nim a ministrem finansów Jackiem Rostowskim.
Niemniej Grad poinformował, że resort skarbu... oczekuje od członków rady nadzorczej PKO BP przedstawienia powodów odwołania prezesa Jerzego Pruskiego.
Minister zapewnił jednocześnie, że sytuacja banku jest stabilna. - Są odwołani dwaj członkowie zarządu, jest ogłoszony konkurs na prezesa. Czekamy na rozstrzygnięcie konkursu. Nie ma tutaj żadnej sytuacji, która świadczyłaby, że bank jest niestabilny - zaznaczył.
Niekoniecznie winna dywidenda
Nie wszyscy jednak zgadzają się z tezą, że powodem odwołania Pruskiego była sporna dywidenda. - Trudno mi sobie wyobrazić, że rzeczywiście przyczyną odwołania prezesa mogła być rozbieżność zdań pomiędzy ministrem finansów a ministrem skarbu i propozycja prezesa Pruskiego żeby całość dywidendy PKO BP wypłacić jako dywidendę - stwierdził w TVN CNBC Biznes były minister finansów Jerzy Osiatyński.
Natomiast poprzednik zdymisjonowanego prezesa, Rafał Juszczak, uważa, że wina Pruskiego leży gdzie indziej. Jego zdaniem, największe zaniechanie prezesa banku to brak pomysłu na wykorzystanie zgromadzonych w PKO BP pieniędzy. - Czemu przepłacać za depozyty i zdobywać pieniądze, których się potem w ogóle nie używa? - pytał retorycznie w rozmowie z TVN CNBC Biznes Rafał Juszczak, obecnie prezes First Ukrainian International Bank.
Tymczasem były minister finansów prof. Leszek Balcerowicz powiedział w radiowej "Trójce", że współpracował z Jerzy Pruskim przez siedem lat. Ocenił go jako fachowca, człowieka "wyjątkowo rzetelnego i odpowiedzialnego". Dodał, że "smutno jest patrzeć, jak tacy ludzie odchodzą ze służby publicznej".
Według Balcerowicza, resort skarbu powinien już w ubiegłym roku przedstawić strategię dla PKO BP, która uwzględniałaby jego dokapitalizowanie przez emisję akcji.
Kto zastąpi Pruskiego?
Na razie p.o. prezesa spółki będzie dotychczasowy wiceprezes - Wojciech Papierak. Natomiast jeszcze w środę rada nadzorcza PKO BP ma rozpisać konkurs na nowego szefa banku. Wśród kandydatów na to stanowisko wymieniani są Sławomir Lachowski, były prezes BRE Banku oraz Igor Chalupec, były szef PKN Orlen.
Źródło: Dziennik, Rzeczpospolita, TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24