Na liście spółek do prywatyzacji w 2008 roku jest w sumie 316 firm. I chociaż nie ma tam Lotosu, PKN Orlen, KGHM, PGNiG i PKO BP, to jest za to dużo tzw. resztówek, czyli już sprywatyzowanych firm z kilkuprocentowym udziałem skarbu państwa. Szef resortu Aleksander Grad liczy, że prywatyzacja zasili budżet kwotą 4,5 - 5 mld zł.
Informacja ministra skarbu państwa o kierunkach prywatyzacji w 2008 roku będzie we wtorek przedmiotem obrad sejmowej komisji skarbu. Ministerstwo zapowiada, że - choć plan opiewa na dwa lata - ze wszystkich sił postara się sprywatyzować jak najwięcej w 2008 roku. Jeśli się uda, właściciela zmienią nawet wszystkie spółki z listy. Oznacza to, że co tydzień resort musiałby pozbywać się udziałów w mniej więcej sześciu firmach. - Jesteśmy gotowi przeprowadzić dobrą, przejrzystą prywatyzację, która poprawi sytuację wielu spółek - mówił w TVN CNBC Biznes Aleksander grad.
- Jeśli uda się zrealizować ten plan chociaż w połowie, i tak będzie bardzo dobrze. Jeżeli co roku ministerstwo sprzedawałoby 150 państwowych spółek, byłby to duży postęp. Nie tracę nadziei, że ta koalicja będzie w zakresie prywatyzacji działać lepiej od poprzedników, co zresztą nie byłoby bardzo trudne - ocenia Robert Gwiazdowski, szef Centrum im. Adama Smitha.
W 2007 roku przychody netto z prywatyzacji wyniosły 1,4 mld zł, czyli 61,2 proc. planu.
Cenne resztówki Ministerialny plan na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo ambitny, jednak należy pamiętać, że lwia część umieszczonych na liście spółek jest już dawno po prywatyzacji, a skarbowi państwa pozostały do sprzedania mniejsze lub większe resztówki — liczące czasem nawet poniżej 1 proc. Dotyczy to np. kilku banków — m.in. mikroskopijnej resztówki akcji Millennium i prawie 4-procentowej Pekao, które skarb chce upłynnić na giełdzie, oraz kilkuprocentowych pakietów w BPH, Banku Handlowym i BZ WBK, o których sprzedaży ministerstwo zamierza rozmawiać z inwestorami strategicznymi.
Na liście, którą w środę będą analizować posłowie, naliczyliśmy 77 spółek ze 100-procentowym udziałem państwa. Resort chce pozbyć się np. wydawnictw — m.in. Wiedzy Powszechnej i Bellony, a także Państwowego Instytutu Wydawniczego i Polskich Nagrań. Wszystkie mają znaleźć nabywców w ramach publicznego zaproszenia do rokowań. Inaczej może być z Przedsiębiorstwem Wydawniczym Rzeczpospolita, którego akcje mają szansę trafić na giełdę, choć zaproszenie do rokowań też jest brane pod uwagę.
"Święte krowy" pasą się dalej Największe planowane przez ministra skarbu prywatyzacje nie są niespodzianką. To dwie duże spółki z sektora energetycznego - Polska Grupa Energetyczna i Enea - których upublicznienie zapowiadali jeszcze poprzednicy. Aleksander Grad, jak zapewniał, zamierza te procesy kontynuować. W planie nie znalazły się na razie pozostałe duże grupy - Tauron i Energa, bo - choć zarządy zapowiadały gotowość do debiutu w 2009 roku - minister skarbu najwyraźniej ma wątpliwości, czy te deklaracje uda się zrealizować.
W dwuletnim planie prywatyzacyjnym brak jest z kolei "świętych krów", wokół których na palcach chodziło już kilka ekip politycznych. W kampanii wyborczej PO zapowiadała, że "świętych krów" nie będzie. Prywatyzować miała wszystko z wyjątkiem naturalnych monopoli sieciowych. Mimo to, próżno szukać na liście Grupy Lotos, PKN Orlen, KGHM, PGNiG czy PKO BP. I choć resort skarbu zapewnia, że lista nie jest pełna i będzie chciał prywatyzować więcej, liberałowie są sceptyczni. - Ten plan zakłada prywatyzację na najbliższy rok, dwa. W przygotowaniu jest też czteroletni plan, w którym te spółki mogą się znaleźć - mówi minister Grad.
- Nie mam złudzeń. Ten rząd, podobnie jak poprzednie, tych spółek nie sprywatyzuje. Nie po to przejął władzę, żeby pozbywać się największych fruktów. Jestem przekonany, że kontrowersyjne decyzje prywatyzacyjne będą podporządkowane przyszłej kampanii prezydenckiej Donalda Tuska - uważa Robert Gwiazdowski.
Źródło: TVN CNBC Biznes, Puls Biznesu
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES