Apteki masowo rezygnują z pracy w nocy - alarmuje "Dziennik Gazeta Prawna". W Polsce jest już wiele miejscowości, w których nie działa w nocy ani jedna. - Nie opłaca nam się zatrudniać pracowników dla jednego czy dwóch klientów - tłumaczą się aptekarze.
Nasza praca po nocach była niepotrzebna. Każdy taki dyżur kosztował nas 300-400 zł, bo tyle trzeba zapłacić pracownikowi, a tymczasem zjawiali się tylko klienci po prezerwatywy czy tabletki przeciwbólowe bartosik o aptekach
Według gazety, w całym kraju w ciągu ostatnich kilku tygodni z dyżurów nocnych zrezygnowało co najmniej kilkadziesiąt aptek.
Pilnuj zdrowia do rana
Gdy apteki były państwowe, art. 94 prawa farmaceutycznego nakazywał wykonywać obowiązek dyżurów. Teraz jednak działa również ustawa o swobodzie działalności gospodarczej dająca przedsiębiorcy swobodę w ustalaniu godzin pracy.
Mimo, że aptekarze mają prawo do każdego sprzedanego w nocy lekarstwa doliczyć do 3,2 zł - i tak im się to nie opłaca i na noc placówki wolą zamykać.
- To rzeczywiście staje się poważnym kłopotem. Z jednej strony trzeba zrozumieć aptekarzy, którzy są obciążeni nieprzynoszącymi zysku dyżurami, ale z drugiej trzeba przecież też zapewnić ludziom dostęp do lekarstw - mówi gazecie Tadeusz Bąbelek, prezes Wielkopolskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: TVN24