- Polska opowiada się za możliwością przedłużenia tygodnia pracy do 65 godzin, by uniknąć ryzyka braków kadrowych w służbie zdrowia - stwierdził wiceminister pracy Radosław Mleczko. W środę Europarlament odrzucił projekt dyrektywy w tej sprawie.
Mleczko wyraził nadzieję, że uda się przekonać Parlament Europejski do zmiany stanowiska w sprawie dyrektywy o czasie pracy. - Stanowisko Parlamentu Europejskiego nie jest stanowiskiem przyjętym przez rząd - podkreślił Mleczko po spotkaniu ministrów pracy "27", którzy zastanawiali się, jak zareagować na głosowanie w PE.
PE na "nie"
Parlament Europejski odrzucił dziś uzgodniony przez unijne rządy projekt dyrektywy o czasie pracy, zgodnie z którym tydzień pracy w UE mógłby być za zgodą pracownika wydłużany z 48 do 65 godzin.
Odrzucona dyrektywa umożliwiała też zaliczenie części czasu spędzonego na dyżurach (w tym lekarskich czy strażackich) do nieaktywnego czasu pracy. Protestujący w Strasburgu w poniedziałek i wtorek lekarze i związkowcy obawiali się, że oznaczać to będzie dla nich mniejsze zarobki i więcej pracy.
Gratuluję zwycięstwa całemu Parlamentowi Europejskiemu, dwóm milionom lekarzy w Europie i milionowi studentów medycyny oraz związkom zawodowym. hiszpański socjalista Alejandro Cercas
- Gratuluję zwycięstwa całemu Parlamentowi Europejskiemu, dwóm milionom lekarzy w Europie i milionowi studentów medycyny oraz związkom zawodowym - powiedział sprawozdawca PE ds. dyrektywy o czasie pracy, hiszpański socjalista Alejandro Cercas. Jak podkreślił, wynik głosowania "to nie przeszkoda, ale szansa na poprawienie dyrektywy i poziomu życia obywateli".
Czas na Czechy
Odrzucenie dyrektywy w głosowaniu plenarnym oznacza, że eurodeputowani i unijne przewodnictwo - już czeskie - będą próbować wynegocjować porozumienie w trudnej procedurze tzw. koncyliacji.
- Jesteśmy ogromnie rozczarowani wynikiem głosowania, bo porozumienie rządów, wynegocjowane z takim trudem po latach, było krokiem w dobrym kierunku. Pozwalało przede wszystkim rozwiązać problem dyżurów - nie tylko w sektorze prywatnym, ale i publicznym. A krajom pozostawiało suwerenną decyzję, czy chcą skorzystać z możliwości przedłużenia tygodniowego pracy - powiedział dyrektor generalny stowarzyszenia europejskich pracodawców BusinessEurope Philippe de Buck.
Jego zdaniem, znalezienie nowego porozumienia między PE a rządami będzie bardzo trudne, bo stanowiska obu stron są zupełnie rozbieżne.
Francuzi ostrzegali
Francuskie przewodnictwo ostrzegało zresztą eurodeputowanych przed odrzuceniem porozumienia, twierdząc, że kompromis jest najlepszy z możliwych, jeśli weźmie się pod uwagę "rozkład sił w UE".
Negocjacje podzieliły bowiem kraje UE na obóz "socjalny" broniący praw pracowniczych i obóz "liberałów" pod wodzą Wielkiej Brytanii, stawiających na pierwszym miejscu elastyczność przepisów (w tym w służbie zdrowia) oraz konkurencyjność gospodarki.
Jesteśmy ogromnie rozczarowani wynikiem głosowania, bo porozumienie rządów, wynegocjowane z takim trudem po latach, było krokiem w dobrym kierunku. Pozwalało przede wszystkim rozwiązać problem dyżurów - nie tylko w sektorze prywatnym, ale i publicznym. A krajom pozostawiało suwerenną decyzję, czy chcą skorzystać z możliwości przedłużenia tygodniowego pracy. Philippe de Buck, dyrektor generalny stowarzyszenia europejskich pracodawców BusinessEurope
Przy braku porozumienia i przy zaliczeniu nieaktywnego czasu dyżurów do normalnego czasu pracy (tak jak w Polsce) tygodniowy czas pracy można by wydłużyć nawet do 65 godz. (tzw. opt-out).
Ponadto rządy zgodziły się na podzielenie dyżurów na dwie części: aktywną, kiedy lekarz zajmuje się pacjentem (a strażak gaszeniem pożarów), oraz nieaktywną, kiedy w gotowości czeka na telefon. Ten kompromis poparł w czerwcu rząd Polski.
Jak głosowali Polacy?
Eurodeputowani - tak jak proponował Cercas - opowiedzieli się za 48-godzinnym tygodniem pracy w rocznym okresie rozliczeniowym.
Większość polskich eurodeputowanych z frakcji Unia na rzecz Europy Narodów (PiS) oraz frakcji socjalistycznej (SLD i SDPL) głosowało tak, jak wskazał socjalistyczny sprawozdawca Cercas. W głosowaniu kluczowej poprawki wyłamali się Dariusz Rosati, Marek Siwiec i Andrzej Szejna.
Chadeccy eurodeputowani z PO głosowali przeciw poprawkom Cercasa, czyli popierali kompromis wynegocjowany w czerwcu przez rządy.
Przy braku nowelizacji w mocy pozostaje obecna dyrektywa z 1993 roku. Poprawiona 10 lat później, daje ona możliwość wydłużenia tygodnia pracy nawet do 78 godzin - za zgodą pracownika.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu