Czy piątkowa obniżka ratingów dziewięciu krajów strefy euro przez agencję Standard&Poor's wywoła finansowe tsunami i czy dotrze ono do Polski? Eksperci są podzieleni w swoich prognozach. Wydają się jednak przeważać opinie, że rynki już zdyskontowały ten fakt i nie powinien on mieć negatywnego wpływu.
- Dla mnie Francja od lat nie ma najwyższej wiarygodności, ale czy po odebraniu jednego A coś się zmieni w gospodarce francuskiej? Chyba nie. Tak naprawdę nie ma powodów do nagłej zmiany ratingu tych krajów, są to raczej gierki na rynkach finansowych - uważa Robert Gwiazdowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha.
"Ratingi straciły swą wiarygodność"
Ratingi, choć mają oceniać wiarygodność państw, już dawno same straciły swą wiarygodność Robert Gwiazdowski
Jak podkreśla nie zmienia to faktu, że piątkowa obniżka może to wpłynąć na rynki finansowe. - Na zdrowy rozum powinno to osłabić euro, a więc wzmocnić złotego, ale to tak naprawdę wszystko zależy od spekulacji na rynkach finansowych, które niewiele mają wspólnego z realną gospodarką. Zresztą tak naprawdę ratingami przejmują się głównie dilerzy i brokerzy, a nie przedsiębiorcy - stwierdził.
"To nie jest żadna katastrofa"
Obniżenie ratingów Francji i Austrii to nie jest żadna katastrofa. W pewien sposób była to oczekiwana wiadomość, gdyż na ten temat spekulowano już od dawna Ryszard Petru
Według niego obniżka nie jest więc zaskoczeniem ani dla tych krajów, którym obniżono rating, ani dla innych państw. - Nie powinno to więc zachwiać rynkami finansowymi w Europie. Tym bardziej, że jest to tylko lekkie obniżenie wiarygodności tych krajów, a tak naprawdę i tak należą one do krajów, które mają nadal bardzo wysoką wiarogodność. Nie sądzę też, aby ta sytuacja odbiła się jakoś szczególnie niekorzystnie na Polsce. Nie ma żadnych powodów do paniki - twierdzi Petru.
Polska odczuje obniżkę
Największym pesymistą wydaje się być prof. Krzysztof Rybiński, były wiceprezes Narodowego Banku Polskiego. - Agencja ratingowa Standard&Poor's w uzasadnieniu napisała, że w bieżącym roku spadek PKB w strefie euro może przekroczyć 1,5 proc., co znacząco utrudni naprawę finansów publicznych. Dodatkowo stwierdza, że dotychczas podjęte kroki są być może niewystarczające, żeby powstrzymać kryzys finansowy w strefie euro. A ponieważ sytuacja może się jeszcze pogorszyć dla większości krajów będzie to ostrzeżenie, że te ratingi mogą być jeszcze obniżone - podkreśla i dodaje: - Dla Polski, mimo że nasz rating nie został zmieniony, czyli obniżony, oznacza to spadki na giełdzie, wzrost oprocentowania polskich obligacji i osłabienie złotego, a to dlatego, że nastąpi odpływ kapitału z bardziej ryzykownych rynków, a do takich ciągle zaliczana jest Polska.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24