Jak informują obserwujący rynek eksperci, Polacy odwracają się od chińskich wyrobów, których jedynym atutem jest niska cena - czytamy w dzienniku "Polska".
- Tanio kupujesz, drogo płacisz. Jesteśmy coraz bardziej świadomi i mamy więcej pieniędzy, dlatego wolimy towar o lepszym standardzie - tłumaczy Andrzej Faliński, dyrektor Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji w Warszawie. Zainteresowanie chińszczyzną zmalało głównie w Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu, Krakowie i na Śląsku. Nie oznacza to jednak, że tanie chińskie wyroby nie znajdują nabywców. - Trafiły na bazary mniejszych miejscowości i regionów, gdzie pensje są znacznie niższe - dodaje Faliński.
Duży wpływ na niechęć do chińskiej tandety miały doniesienia o niebezpiecznych zabawkach i innych produktach wycofywanych ze sklepów. Największe wrażenie zrobiły informacje o trujących koralikach "Bindeez", które wycofano ze sklepów w listopadzie.
- Niebezpieczny dla zdrowia może się okazać nawet kubek z chińskiego porcelitu, zdobiony kwiatuszkami z toksycznej farby. Chemikalia mogą być też w bluzkach, majtkach albo butach - ostrzega Małgorzata Niepokulczycka, prezes Federacji Konsumentów w Warszawie.
Import towarów z Chin zaczynają też sprawdzać na własną rękę sieci handlowe, ponieważ Polacy coraz częściej reklamują tekstylia, torebki, buty, czy wyroby ze szkła pochodzące z tego kraju. - W ostatnich latach chińskie wyroby zaliczyły sporo globalnych wpadek, dlatego jakość egzekwujemy we własnym zakresie - tłumaczy Przemysław Skory, rzecznik prasowy sieci "Tesco".
Źródło: tvn24.pl, "Polska", PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24