Po Brytyjczykach, teraz Polacy nie chcą dzielić się pracą z obcokrajowcami - donosi "Gazeta Wyborcza". - Zamknąć granice dla imigrantów z Ukrainy i Białorusi, bo zabierają pracę Polakom, zwłaszcza tym powracającym zza granicy - apelują związkowcy do rządu.
Jak chronić polski rynek pracy? Choćby przez zablokowanie możliwości sprowadzania pracowników spoza UE - twierdzi szef OPZZ Jan Guz. Jak zapewnia, powodem tych żądań nie jest bynajmniej ksenofobia, ale troska o interesy polskich pracowników. OPZZ lada dzień zamierza złożyć rządowi postulat w tej sprawie. Inicjatywę zamierza poprzeć też NSZZ "Solidarność".
Gosposie, opiekunki i budowlańcy
Po tym, jak Polacy masowo ruszyli na Wyspy, w kraju zabrakło pracowników. Wtedy do Polski zaczęli napływać imigranci ze wschodu - gosposie i opiekunki do dzieci z Ukrainy, budowlańcy z Białorusi, itd.
Ale kryzys finansowy sprawił, że Polacy tracą pracę za granicą i stopniowo wracają do kraju. Dlatego związkowcy postanowili chronić polski rynek pracy. Proponują, by ze wschodu mogli przyjeżdżać tylko wykwalifikowani specjaliści, np. lekarze czy informatycy.
Pracodawcy odradzają to rozwiązanie
Innego zdania są pracodawcy. Jak przekonywał Jeremi Mordasewicz z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan", nie ma się co spodziewać, że ci, którzy w Irlandii czy Wielkiej Brytanii sprzątali mieszkania czy pilnowali dzieci, szlifując dodatkowo angielski, po powrocie do kraju będą robić to samo, tylko za cztery razy mniejsze pieniądze.
Poza tym - podkreśla Mordasewicz - ograniczenia takie byłyby znacznym utrudnieniem dla pracujących Polek, które musiałby płacić polskim opiekunkom więcej. Nierzadko więc nie opłacałoby się im wracać do pracy po urodzeniu dziecka.
Ale to nie wszystko - eksperci ostrzegają, że jak zabronimy pracować budowlańcom ze wschodu, niedługo może zabraknąć rąk do pracy.
Co na to politycy?
Zbigniew Chlebowski nie kryje oburzenia. - To zwyczajnie głupi pomysł - krytykuje inicjatywę związkowców. Zapraszaliśmy obcokrajowców, gdy byli potrzebni, a teraz mamy ich wyrzucać - to byłoby nieuczciwe - argumentował szef klubu PO. Jak przypomniał, takiego procederu nie pochwala też Komisja Europejska.
Jak sobie zatem poradzić z powrotami "wyspiarzy"? Platforma chce zachęcać ich do zakładania własnych firm. Dlatego proponuje specjalną ulgę dla małych i średnich firm. Jaką? Zakładając własny biznes, będzie można wrzucić w koszty wydatki inwestycyjne do 100 tys. euro. I to wszystko bez konieczności płacenia podatku. Jak obiecuje poseł, taki projekt wpłynie do Sejmu już w przyszłym tygodniu. Nowe przepisy weszłyby w życie już w kwietniu.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24