Większe zaangażowanie środków publicznych w gospodarkę oraz zwiększenie dopuszczalnego limitu deficytu budżetowego o ok. 7 mld zł - to antykryzysowe propozycje PiS. Z kolei Lewica uważa, że naszej gospodarce pomogłoby przywrócenie 40-procentowego podatku dla najbogatszych. W Sejmie posłowie dyskutowali o kryzysie gospodarczym.
Minister Jacek Rostowski przedstawił informację w sprawie działań i planów rządu, których celem jest zabezpieczenie gospodarki i Polaków przed skutkami kryzysu finansowego.
Po wystąpieniu szefa resortu finansów rozgorzała emocjonalna dyskusja.
PO: jest spowolnienie, ale działamy
Zbigniew Chlebowski z Platformy Obywatelskiej przekonywał, że mamy do czynienia z poważnym spowolnieniem gospodarczym. - W ciągu najbliższych lat PKB w Polsce będzie rósł znacznie wolniej, niż dotychczas - podkreślił. Dodał jednak, że "polska gospodarka na tle innych państw europejskich wypada dobrze". - Trudno by zła koniunktura naszych partnerów nie odbiła się na naszej sytuacji - powiedział.
Szef klubu PO zapewniał, że rząd prowadzi aktywną politykę społeczno-gospodarczą, która ma służyć "ochronie poziomu życia Polaków, rynku pracy oraz utrzymania popytu konsumpcyjnego". - Na trudne czasy potrzebne są bardziej elastyczne przepisy o czasie i organizacji pracy, formach zatrudnienia, a także większej elastyczności płac - wymieniał.
Zapowiedział, że rząd planuje waloryzację rent i emerytur, podwyżki dla nauczycieli oraz policjantów. - Realizujemy przyjęte wcześniej reformy dotyczące zmniejszenia podatków, kosztów pracy, również dlatego, by pieniądze, które pozostaną w kieszeniach Polaków, mogły być przeznaczone na zwiększenie popytu konsumpcyjnego - wyjaśnił.
- Ważnym priorytetem rządu jest również kwestia rekordowych wydatków na inwestycje modernizacyjne, w tym na budowę dróg, autostrad, modernizację kolei czy lotnisk. Planujemy z budżetu państwa, ze środków UE na wydatki modernizacyjne, przeznaczyć prawie 40 mld zł. Ta rekordowa kwota na pewno będzie wspierała polską gospodarkę - powiedział.
Podkreślił, że rząd nie zgodzi się na zwiększanie deficytu oraz długu publicznego. W tym roku rząd ma wydać na obsługę długu publicznego ponad 32 mld zł.
PiS: podtrzymać wzrost
- Najważniejszym celem polityki gospodarczej musi być podtrzymanie wzrostu gospodarczego. Uważamy, że konieczna jest polityka aktywna i szybkie działania, nie tylko w odniesieniu do sektora bankowego, ale przede wszystkim do realnej gospodarki, czyli przedsiębiorstw - przekonywała z kolei wiceszefowa Prawa i Sprawiedliwości Aleksandra Natalli-Świat.
PiS w swoim pakiecie antykryzysowym proponuje m.in. większe zaangażowanie środków publicznych w gospodarkę, finansowanie inwestycji i zwiększenie dopuszczalnego limitu deficytu o ok. 7 mld zł. - W tej sytuacji, gdy maleją inwestycje prywatne i spada eksport, inwestycje finansowane ze środków publicznych mogą napędzać gospodarkę - oceniła.
Główna specjalistka PiS od spraw gospodarczych krytycznie oceniła priorytety rządu - ograniczenie wydatków i deficytu oraz jak najszybsze wejście do strefy euro. - Obawiamy się, że konsekwencją takiej polityki będzie dalsze spowolnienie gospodarcze, dalszy spadek dochodów budżetu państwa i kolejne oszczędności - powiedziała. W jej opinii, decyzja rządu jest podyktowana wyłącznie względami politycznymi, "jednak mogą one bardzo drogo kosztować polskiego podatnika"
- Zamiast ratować gospodarkę, chcemy przyjmować euro. Tylko co będą wymieniać osoby, które stracą pracę, gdy zwolni wzrost gospodarczy - zasiłek dla bezrobotnych? - pytała z sejmowej trybuny.
Jej zdaniem, konieczne jest również rzeczywiste i zdecydowane przyspieszenie wydatkowania środków unijnych oraz wspomaganie przedsiębiorstw, które mają kłopoty z utrzymaniem zatrudnienia. PiS proponuje tutaj m.in. uruchomienie środków z funduszu gwarantowanych świadczeń pracowniczych, zanim firmy upadną.
Natalli-Świat powiedziała, że należy również dokapitalizować te banki, których właścicielem jest Skarb Państwa i wpłynąć tym na zwiększenie akcji kredytowej.
Lewica: Wyższe podatki dla bogatych
Antykryzysowe propozycje Lewicy przedstawił Wojciech Olejniczak. - Proponujemy na dwa lata, aby został przywrócony podatek 40-procentowy dla najlepiej zarabiających. Przywróćmy poziom składki rentowej na dwa lata do poziomu roku 2008. W sumie pozwoli to pozyskać ok. 25 mld zł - powiedział. Uzyskane w ten sposób dochody Lewica proponuje przeznaczyć na edukację, służbę zdrowia i opiekę społeczną.
- Silniejszy musi pomóc słabszemu. Państwo musi pomóc rodzinom, które znalazły się w trudnej sytuacji. Państwo musi pomóc firmom, które często nie ze swojej winy przeżywają kryzysy. Musimy uczynić bardzo dużo, by nie dopuścić do eksplozji bezrobocia, do niekontrolowanej eksplozji wielkiego gniewu. Wojciech Olejniczak
- Silniejszy musi pomóc słabszemu. Państwo musi pomóc rodzinom, które znalazły się w trudnej sytuacji. Państwo musi pomóc firmom, które często nie ze swojej winy przeżywają kryzysy. Musimy uczynić bardzo dużo, by nie dopuścić do eksplozji bezrobocia, do niekontrolowanej eksplozji wielkiego gniewu - mówił polityk SLD.
Szef klubu Lewicy wskazał, że należy stworzyć mechanizmy sprawnego dostępu do kredytu, poprzez gwarancje dla przepływów międzybankowych. Dofinansowanie również Banku Gospodarstwa Krajowego umożliwi realizację zadań w zakresie gwarancji lub poręczeń w ramach rządowych programów społeczno-gospodarczych - zaznaczył.
Według Olejniczaka, obecna sytuacja jest znacznie gorsza niż ta, która była w roku 2000. - Dzisiaj łącznie zadłużenie zagraniczne wynosi 900 mld zł, a dziewięć lat temu było to 288 mld zł - powiedział.
Olejniczak wyraził zdziwienie faktem, że podczas dyskusji o kryzysie nie ma w Sejmie prezesa NBP.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot. PAP