Zdaniem ekonomisty Krzysztofa Rybińskiego Unia Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy przyznając w czwartek wieczorem kolejne miliardy dla bankrutującej Grecji nie rozwiązały żadnego problemu. - Ciągle mamy kraj, który jest niekonkurencyjny, który nie spłaci długu - mówił w TVN24 krytykując pomysł selektywnego bankructwa.
- Albo się jest bankrutem albo się nie jest - podkreślał Krzysztof Rybiński i dodał, że jeśli nie oddało się chociaż jednego euro na czas, to znaczy, że się zbankrutowało.
Z kolei Witold Orłowski stwierdził, że na tym polega myślenie agencji ratingowych, natomiast w przypadku Grecji zdecydowano się na bardziej łagodne podejście do zadłużenia i przyznanie, że kraj jest częściowo niewypłacalny. - Selektywne bankructwo polega na takim pomyśle, że Grecja niektórym wierzycielom nie będzie oddawać pieniędzy, albo nie będzie na czas oddawać, albo będzie w mniejszej kwocie, a niektórym będzie - tłumaczył.
Problemy wczorajsze, problemy dzisiejsze
Zdaniem Rybińskiego na czwartkowym spotkaniu eurogrupy nie rozwiązano żadnego problemu. - Jeżeli nawet dług Grecji się obniży z poziomu 170 proc. PKB na 130, to ciągle mamy kraj, który jest niekonkurencyjny, który nie spłaci długu w wysokości 130 proc. PKB - podkreślał.
I dodał: - Żadnego problemu nie rozwiązano, a w ogóle zajęto się problemem wczorajszym, a nie dzisiejszym, bo dzisiaj problemem to są Włochy i Hiszpania.
Ciekawe też, co eurogrupa ma zamiar zrobić, żeby przekonać rynki finansowe, że decyzja o bankructwie Grecji, wszystko jedno czy go nazwiemy częściowym, czy selektywnym, nie zostanie też zastosowana dla Portugalii i Irlandii, a nawet dla innych krajów Dariusz Rosati
Natomiast były minister spraw zagranicznych prof. Dariusz Rosati pytany o opinię po wieczornej decyzji eurogrupy, zauważył, że przyjęto dwie ważne deklaracje. - Najważniejsze jest przyznanie przez Europę, że Grecja jest niewypłacalna, gdyż do tej pory mieliśmy do czynienia z zaklinaniem rzeczywistości, udawaniem, że sytuacja jest inna. Drugi bardzo ważny sygnał jest taki, że inwestorzy prywatni będą mieli swój udział w redukcji długu, czyli zgodzą się na poniesienie strat - powiedział.
- Ciekawe też, co eurogrupa ma zamiar zrobić, żeby przekonać rynki finansowe, że decyzja o bankructwie Grecji, wszystko jedno czy go nazwiemy częściowym, czy selektywnym, nie zostanie też zastosowana dla Portugalii i Irlandii, a nawet dla innych krajów - dodał.
W czwartek uczestnicy euroszczytu zgodzili się na program pomocowy dla Grecji, którego wartość może nawet sięgnąć niespełna 160 mld euro. 109 mld euro mają dać Unia Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy, resztę dołożą prywatne instytucje. Program ten przewodniczący Komisji Europejskiej nazwał pewnego rodzaju "europejskim planem Marschalla".
Źródło: TVN24, PAP