Zrestrukturyzowanie spółki było głównym zadaniem jakie przed ponad rokiem czekało na Mikosza, wstępującego na stanowisko nowego prezesa PLL LOT. Dziś coraz głośniej słychać, że Ministerstwo Skarbu Państwa z tempa restrukturyzacji i jej efektów zadowolone nie jest. Według TVN CNBC Biznes na piątkowym posiedzeniu rady nadzorczej najprawdopodobniej dojdzie do zmian w zarządzie firmy. Prezes Mikosz ma zostać odwołany. Powód? Między innymi kontrowersje wokół podpisywanych kontraktów i umów.
Podpis: 355 tysięcy
W ostatnim czasie roczną współpracę z przewoźnikiem w ramach jednego z projektów zakończyła firma doradztwa personalnego, która specjalizuje się w poszukiwaniu dla firm kadry zarządzającej. Przez ostatni rok, czyli w fazie zwolnień grupowych w PLL LOT, headhunter szukał dla spółki menedżerów.
- Taka współpraca miała miejsce. W tej chwili projekty, które prowadziliśmy dla tego podmiotu, zostały zakończone i nie realizujemy nowych - mówi tvn24.pl przedstawiciel firmy headhunterskiej, która pracowała dla LOT. Nie chce mówić o szczegółach umowy. - Polityka naszej firmy na całym świecie jest taka sama: nie komentujemy poufnych umów handlowych zawieranych z naszymi klientami - ucina.
Umowę zawarto 31 lipca 2009 roku. Udało nam się dotrzeć do jej zapisów. W imieniu PLL LOT podpisał ją prezes zarządu Sebastian Mikosz. Spółka zobowiązywała się do zlecenia w ciągu 12 miesięcy co najmniej dziesięciu projektów rekrutacyjnych, "realizowanych lokalnie i międzynarodowo". Na każde stanowisko, którego dotyczyło zlecenie, headhunter wskazać musiał 3-5 kandydatów. Na przeprowadzenie spotkań, przedstawienie "short list" kandydatów i rekomendacji miał osiem tygodni. Ile ta współpraca była warta?
Za zawarcie umowy LOT wypłacił firmie 90 tysięcy euro w 12 ratach (po obecnym kursie to ok. 355 tys. zł). Płacił też za "poniesione przez zleceniobiorcę dodatkowe (niewymienione w umowie - red.) koszty, po ich uprzednim zaakceptowaniu". Były nimi na przykład koszty podróży, czy zakwaterowania.
Umowa: 110 tysięcy
To nie koniec. "Głowa" każdego zatrudnionego menadżera kosztowała państwową spółkę od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy euro. W przypadku pozycji obsadzanych lokalnie było to dokładnie 17 tysięcy euro plus VAT, przy pozycjach obsadzanych międzynarodowo - 28 tysięcy euro plus VAT (od ok. 67 do ok. 110 tys. zł).
Sprawy personalne i sposób rekrutacji to jest wewnętrzna sprawa spółki. Żadnego komentarza nie będzie. Zresztą, nie znam przebiegu tej umowy. Jacek Balcer, rzecznik LOT
Ilu menedżerów zatrudniono w LOT w czasie obowiązywania umowy? - Myślę, że nie było ich dziesięciu. Na pewno kilku - mówi Jacek Balcer, rzecznik przewoźnika. Zastrzega, że - według jego wiedzy - nie wszystkich zatrudniono korzystając ze wsparcia firmy headhunterskiej.
Doświadczenie: bezcenne
O całkowitym koszcie współpracy z headhunterem rzecznik także mówić jednak nie chce. - Sprawy personalne i sposób rekrutacji to jest wewnętrzna sprawa spółki. Żadnego komentarza nie będzie. Zresztą, nie znam przebiegu tej umowy - zaznacza.
Balcer przyznaje, że "na etapie zwolnień grupowych firmę obowiązuje wewnętrzna rekrutacja". - Ale nie na wyższych stanowiskach menedżerskich. Jak pan sobie wyobraża transfer "know-how" jeśli mamy zatrudniać ludzi tylko z wewnątrz? - pyta. - Nie znajdzie się speców od planowania siatki (połączeń) wewnątrz firmy jeśli ma ona wyglądać inaczej niż wyglądała dotąd i nie przynosić strat. Dlatego trzeba szukać osób, które mają doświadczenie w innych dobrych liniach - przekonuje.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: fot. wikipedia