W piątek możliwe są zmiany w zarządzie Polskich Linii Lotniczych LOT – dowiaduje się TVN CNBC z trzech niezależnych źródeł, w tym z Ministerstwa Skarbu Państwa. Według TVN CNBC dyskusja na temat zmian w zarządzie jest jednym z punktów programu piątkowego posiedzenia rady nadzorczej firmy.
W PLL LOT trwa restrukturyzacja, której sprzeciwiają się związkowcy. Od półtora roku, kiedy spółką zaczął kierować obecny prezes Sebastian Mikosz, zatrudnienie spadło z 3,6 tys. do 2,3 tys. osób. W ramach zwolnień grupowych z firmą pożegnało się 400 osób. Przewoźnik wypowiedział też umowy części osób pracujących za granicą.
Prezes zamawia pudła
Informację o spodziewanej dymisji prezesa Sebastiana Mikosza potwierdza też "Dziennik Gazeta Prawna". Jak pisze, wiadomość, że "prezes jest na wylocie" obiegła siedzibę firmy, gdy dział techniczny firmy otrzymał prośbę z gabinetu prezesa o dostarczenie... pustych kartonowych pudeł. Nie pomogły tłumaczenia współpracowników, że szef tylko zabiera do domu dokumenty potrzebne do napisania książki o zarządzaniu spółką Skarbu Państwa.
Według gazety Ministerstwo Skarbu Państwa chce odwołania dwóch członków zarządu PLL LOT. Oprócz prezesa z firmą miałby się rozstać też odpowiadający za sprawy finansowo-ekonomiczne Andrzej Oślizło.
Spekulacje o zmianach w zarządzie trwają zresztą od paru tygodni. Resortowi skarbu ma nie odpowiadać tempo restrukturyzacji spółki. Choć liczba zwolnionych idzie w setki, to zarząd nie potrafi zrealizować narzuconego przez resort skarbu programu redukcji majątku.
Idzie o to, co nie jest potrzebne do prowadzenia działalności linii lotniczej - choćby udziały w spółkach Petrolot czy Casinos Poland.
Ktoś polubił Bombardiera?
Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna", gromy na głowę Sebastiana Mikosza sypią się także za sposób przygotowania zakupu 20 nowych samolotów krótkodystansowych. Zamiast w przetargu, wart 400 milionów dolarów kontrakt, ma zostać przydzielony w drodze negocjacji z dwoma producentami samolotów: kanadyjskim Bombardierem i włoskim ATR.
Według cytowanych przez „DGP” opinii, dostarczone im przez LOT zapytania o koszty eksploatacji proponowanych maszyn faworyzują Bombardiera. Koszty bowiem mają być kalkulowane dla m.in. tras z Krakowa do Moskwy czy z Gdańska do Paryża - na tak długich połączeniach maszyny Bombardier Q400 są bardziej opłacalne niż konkurencyjnego ATR. Tymczasem według ekspertów rzeczywiste wykorzystanie maszyn na takich trasach jest niemożliwe, bo oferują zbyt niski komfort podróży.
Źródło: TVN CNBC, Dziennik Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: TVN24